Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
PGO
|
aktualizacja

To dlatego Ukraina zawiesiła skargę na Polskę? Dwa powody

Podziel się:

Pełnomocnik rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej Jadwiga Emilewicz wskazała dwa powody, dla których - jej zdaniem - Kijów zdecydował się na zawieszenie skargi przeciwko Polsce do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Skarga dotyczy przedłużenia embarga na pochodzące z Ukrainy zboże.

To dlatego Ukraina zawiesiła skargę na Polskę? Dwa powody
Jadwiga Emilewicz (East News, Mateusz Kotowicz/REPORTER)

Jadwiga Emilewicz, będąc gościem Polsat News, wyraziła nadzieję, że napięcia w relacjach polsko-ukraińskich to już przeszłość. Wskazała przy tym na decyzję Kijowa, zakomunikowaną w czwartek przez ukraińskiego wiceministra gospodarki Tarasa Kaczkę, według której Ukraina zawiesiła skargę na Polskę do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Skarga dotyczy przedłużenia przez polską stronę embarga na wybrane produkty rolne z Ukrainy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Czarna lista firm. Minister dał słowo, teraz się tłumaczy. "Czekam na koniec śledztwa"

Ukraina zawiesiła skargę na Polskę. Wiceminister Emilewicz wskazuje powody

Na pytanie, co rząd w Warszawie zrobił, aby zażegnać spór wokół importu zboża ze wschodu do Polski, Emilewicz wskazała na dwie kwestie. - Po pierwsze: długoterminowa perswazja, pokazująca na danych, że żadna tona zboża nie zalega na rynku ukraińskim. Wszystko, co zostało wyprodukowane, jest w stanie dojechać na inne rynki - powiedziała pełnomocnik rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej, wiceminister funduszy i polityki regionalnej.

Emilewicz wymieniła również decyzję o kontrolach fitosanitarnych. Od 4 października kontrole ukraińskiego zboża, które jedzie w tranzycie przez Litwę, zostały przeniesione z granicy ukraińsko-polskiej na teren Litwy, do portu w Kłajpedzie.

Gość Polsat News zwrócił uwagę, że mimo politycznego sporu między Warszawą a Kijowem, w przestrzeni publicznej nie pojawiały się sygnały niezadowolenia ukraińskich rolników. - To znaczy, że ten zakaz wprowadzony przez polskie władze tak naprawdę ich nie dotyczy - dodała.

Przypomnijmy: zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do zmagających się z przesytem ukraińskich surowców Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja. Początkowo ograniczenia obowiązywały do 5 czerwca, a następnie zostały przedłużone do połowy września. Embargo zniesiono 15 września na podstawie postanowienia KE.

Dzień później w życie weszło rozporządzenie ws. bezterminowego zakazu przywozu do Polski ukraińskich produktów rolnych. Decyzje o jednostronnym przedłużeniu ograniczeń importowych podjęły również rządy Węgier, Słowacji i Rumunii.

W odpowiedzi władze w Kijowie poinformowały o złożeniu skargi do Światowej Organizacji Handlu na Polskę, Węgry i Słowację. Ponadto wiceminister Kaczka przekazał w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że Kijów planuje wprowadzenie embarga na polską cebulę, pomidory, kapustę i jabłka. Niedługo później w rozmowie z RMF FM wycofał się z tej zapowiedzi, mówiąc, że "to ostatni punkt w planie działań" władz Ukrainy. Zapewnił, że priorytetem jest rozwiązanie problemu na drodze dialogu.

Bez echa nie przeszły też słowa prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który podczas Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku pośrednio zarzucił niektórym krajom Europy działanie w interesie Rosji. - Ciężko pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych dla eksportu zboża. I niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora - powiedział we wtorek Zełenski. W związku z tą wypowiedzią, do polskiego resortu spraw zagranicznych wezwany został ambasador Ukrainy.

Eksperci twierdzą, że atrakcyjnym kierunkiem dla Kijowa mogą być Niemcy, z którymi relacje byłyby pozbawione niepotrzebnych emocji. - Jest ryzyko, że taki zwrot nastąpi. Ukraina musi pamiętać o historii, o tym, jak Niemcy podchodziły do kwestii rosyjskiej napaści jeszcze półtora roku temu. W ogóle problemem ukraińskich elit jest traktowanie biznesu bez kontekstu polityczno-historyczno-społecznego. Nagle ma się okazać, że Niemcy będą beneficjentami inwestowania w Ukrainie mimo bierności na początku wojny? - mówi money.pl Oleg Dubisz, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej (PUIG).

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl