Do soboty rozstrzygnie się czy będziemy płacili w przyszłym roku wyższą składkę na ubezpieczenia zdrowotne. W sobotę decyzje o podniesieniu składki o 25 setnych procent podjął Sejm. Ma ona wynieść 8 procent, a nie 7,75 jak obecnie.
Decyzja Sejmu oznacza faktycznie podwyższenie podatku. Bowiem w zeszłym roku izba zdecydowała, że dotychczasowy poziom składki jest odliczany od podatku, a każdy jej wzrost już nie. Powoduje to, że obecny wzrost składki zapłacimy z własnych kieszeni.
Jednak by decyzja Sejmu weszła w życie, musi do końca listopada zostać uchwalona przez Senat, podpisana przez prezydenta i opublikowana w dzienniku ustaw. W przeciwnym razie zmianę może zakwestionować Trybunał Konstytucyjny.
Zdaniem premiera Millera, dotrzymanie tych terminów jest możliwe. Nowelizowana ustawa zawiera tylko jeden artykuł , właśnie o podniesieniu składki. W Senacie, który zbiera się w czwartek a w którym SLD ma większość nie będzie problemu z przeforsowaniem zmiany . Pozostaje jedynie pytanie czy prezydent podpisze ustawę do soboty.
Bieg konstytucyjnych terminów to jedyne co łączy zwolenników i przeciwników tego rozwiązania.
W Sejmie wzrost składki zaproponował PiS a poparły go koalicja i Samoobrona. Minister zdrowia Mariusz Łapiński tłumaczył, że korzyści dla opieki zdrowotnej z podniesienia składki będą znaczne i wyniosą około 900 milionów złotych. Obciążenia zaś z tego tytułu dla podatników niewielkie.- 95 groszy dla podatników z pierwszego progu podatkowego i sześć złotych dla płacących najwyższy podatek.
Zdaniem przeciwnika tego rozwiązania Roberta Gwiazdowskiego z Centrum Im. Adama Smitha, podniesienie podatku to tylko część konsekwencji decyzji Sejmu , bowiem spowoduje ona takżę zwiększenie kosztów pracy a tym samym doprowadzi do mniejszej ilości pracy na rynku.
Podobnie argumentuje Platforma Obywatelska i zapowiada zaskarżenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego jeśli terminy nie zostaną dotrzymane.
