Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
ANA
|

Wzrost cen. Inflacja rozlewa się na wszystkie kategorie. Ekonomiści nie mają dobrych wieści

393
Podziel się:

Ceny w Polsce rosną najszybciej od dekady. Co dalej z inflacją? Czy możemy liczyć, że odpuści? A jeśli tak, to w jakich kategoriach? Ekonomiści nie mają dobrych wieści.

Wzrost cen. Inflacja rozlewa się na wszystkie kategorie. Ekonomiści nie mają dobrych wieści
Ceny rosną i to w zasadzie we wszystkich gałęziach gospodarki (Adobe Stock)

We wtorek Główny Urząd statystyczny podał, że ceny w maju były średnio o 4,8 proc. wyższe niż rok wcześniej. Oznacza to, że tempo wzrostu średniego poziomu cen jest najszybsze od listopada 2011 roku. Dlaczego inflacja w Polsce nabrała tempa?

- Rok temu zaczynaliśmy od wzrostu cen usług, bo przez pandemię firmy usługowe, które mogły działać, były zmuszone do pracy w reżimie sanitarnym, co wiązało się z dodatkowymi kosztami. Teraz inflacja rozlewa się po wszystkich kategoriach – mówi money.pl Monika Kurtek, główny ekonomista Banku Pocztowego. Dodaje, że na początku roku mieliśmy podwyżkę płacy minimalnej, co też zrobiło swoje.

Monika Kurtek wyjaśnia, że teraz ceny usług w dalszym ciągu idą w górę, a do tego doszły też podwyżki w innych kategoriach. Firmom rosną koszty ze względu na podwyżki cen energii, które dotyczą nie tylko gospodarstw domowych, ale również przedsiębiorstw. A te z kolei przerzucają wzrost kosztów na klientów.

Zobacz także: Gospodarka się otwiera, ale reżim konieczny. "I powinno być zupełnie dobrze"

Bardzo mocno poszły też w górę ceny ropy naftowej na świecie i to przełożyło się na wzrost cen paliw, a dodatkowo osłabił się złoty, co również przyczyniło się do podwyżek.

A co z cenami żywności? To właśnie żywność i napoje bezalkoholowe stanowią główną kategorię w stosowanym przez GUS koszyku inflacyjnym i ich wzrost "boli najbardziej", szczególne gospodarstwa domowe o niższych dochodach, w których wydatki na jedzenie pochłaniają znaczną część budżetu.

Jak wstępnie szacuje GUS, żywność drożała w maju średnio o 1,7 proc. w skali roku, energia o 4,4 proc., a paliwa aż o 33 proc.

Rok temu w momencie wybuchu pandemii zmniejszył się popyt na żywność i ceny spadały. Teraz restauracje i hotele się otwierają, więc popyt się zwiększa.

- Z drugiej strony mamy problemy podażowe, np. w Polsce maj był wyjątkowo zimny, więc dostępność warzyw i owoców jest mniejsza niż rok temu - zauważa Monika Kurtek.

Co dalej z inflacją w Polsce? Czy możemy liczyć, że odpuści? A jeśli tak, to w jakich kategoriach? Ekonomiści nie mają dobrych wieści.

"Najbliższe miesiące mogą przynieść chwile oddechu i nieznaczne spowolnienie inflacji. Później jednak znów zacznie ona przyspieszać" - oceniają ekonomiści mBanku.

Z reguły w czerwcu, lipcu, sierpniu i wrześniu widzieliśmy spadek cen żywności z przyczyn sezonowych. Jednak w tym roku tak być nie musi, ze względu na otwieranie gospodarki, większy popyt i rosnące ceny zboża oraz pozostałych surowców rolnych na rynkach globalnych.

Jeśli chodzi o użytkowanie mieszkania i nośniki energii, czyli drugą kategorię w koszyku inflacyjnym zaraz za żywnością, tu spadków raczej na pewno nie zobaczymy.

- W przyszłości czeka nas dalszy wzrost cen energii z tego względu, że koszt wytwarzania energii w Polsce rośnie niemalże z miesiąca na miesiąc. Rosną ceny emisji C02, a po drugie mamy energię głównie z węgla - ocenia Monika Kurtek.

Dodaje, że wyposażenie mieszkań też nie będzie tańsze, gdyż obserwujemy duży wzrost cen drewna na świecie, w związku m.in. też z ożywieniem globalnym na rynku mieszkaniowym.

Mamy odbicie gospodarcze, popyt rośnie, brakuje surowców, bo wszyscy mają większe potrzeby. Braki surowców i braki podażowe powodują wzrosty cen dla producentów, a ci przerzucają to na ceny towarów detalicznych. Czynników proinflacyjnych jest w tej chwili bardzo dużo. Raczej trudno spodziewać się, żeby one wygasły, gdyż dopiero jesteśmy u progu odbicia gospodarczego.

"Inflację znacząco będzie podwyższać wzrost cen paliw, bezpośrednio związany z kosztem ropy naftowej. Od początku roku cena baryłki ropy Brent wzrosła z 40 do ok. 60 dolarów" - oceniają ekonomiści Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).

"Przy takim koszcie surowca ceny paliw będą podnosić CPI (wskaźnik inflacji konsumenckiej - red.) średnio o 1 pkt. proc. do marca 2022 r." - dodają.

Nadal spodziewają się wysokiej dynamiki cen żywności w drugiej połowie 2021 roku. Dynamika w czwartym kwartale przekroczy 3 proc. Będzie to podyktowane rosnącymi cenami zboża oraz pozostałych surowców rolnych na giełdach globalnych w pierwszym kwartale.

Zmiany te zazwyczaj oddziałują na polską gospodarkę z opóźnieniem około 6 miesięcy. Zdaniem ekspertów z PIE, wzrost cen żywności będzie hamował dopiero w 2022 roku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(393)
Pis rzadzi.
3 lata temu
Bolszewicy i komunisci robili dokladnie to samo. Drukowali banknoty, za ktore juz nic nie bylo mozna kupic. Puste polki w sklepach, galopujaca drozyzna i zapalki za 10 tysiecy zl.
Taka prawda.
3 lata temu
No to macie swoj pis. Zamiast gloszonego: Boga, Honoru i Ojczyzny, mamy pisowska rzeczywistosc: Głód, Horror i Drożyznę.
Wasal
3 lata temu
I pamiętajcie, że długi zaciąganie przez pis ktoś będzie musiał spłacić. Z odsetkami. I naprawić to co zrujnowali. Czyli wszystko. Zapowiada sie więc kiepsko
Realista
3 lata temu
Wszystko bedzie drozec bo nowy lad to dowalanie przedsiebiorcom i samozatrudnionym majace na celu ich zrujnowanie. Skonczy sie drozyzna i kolejna fala emigracji polakow za granice.
vip
3 lata temu
Niech ciemniaki glosuja na pisiorow a bedzie jeszcze gorzej ale oni daja albo rozdaja nie swoja kase zeby jak najdluzej byc przy korycie+
...
Następna strona