Piątek przyniósł odwrócenie strat polskiego złotego z poprzedniej części tygodnia, gdzie kurs euro kończył tydzień w pobliżu 4,55 a dolar przy 3,74. Umocnieniu polskiej waluty towarzyszył wzrost notowań EUR/USD powyżej 1,2150.
Lokalnie dla inwestorów istotnym wydarzeniem była konferencja prasowa prezesa NBP. W comiesięcznym wystąpieniu towarzyszącym posiedzeniom RPP, prezes Adam Glapiński powtórzył, że nie ma obecnie potrzeb do podnoszenia stóp procentowych, pomimo ostatniego wzrostu inflacji oraz założeń wskazujących na utrzymanie CPI powyżej celu w kolejnych miesiącach.
Ponadto podkreślone zostało, że w przyszłym roku czynniki podażowe podbijające inflację przestaną działać. Pomimo tych założeń, prezes podkreślił, że kiedy zajdzie konieczność podwyżek stóp procentowych to RPP nie zawaha się podjąć takich kroków, A. Glapiński zakłada, że dyskusja nad podwyżkami stóp mogłaby zacząć się w połowie 2022 roku.
Ponadto proces zacieśnienia polityki pieniężnej powinien zacząć się od ograniczenia skupu aktywów. Retoryka prezentowana przez prezesa NBP jest wciąż gołębia, jednak uległa pewnej zmianie i dopuszcza podwyżki stóp. Pomimo faktu, że NBP pozostaje gołębi na tle czeskiego czy węgierskiego banku centralnego, konferencja nie przyczyniła się do osłabienia polskiej waluty w relacji do korony czy forinta.
Ciężarem dla polskiego złotego nie okazało się również posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w kwestii walutowych kredytów hipotecznych. Wyrok wskazuje, że konsumentom i kredytodawcą przysługują odrębne roszczenia o zwrot świadczeń pieniężnych wynikających z umowy, a bieg terminu przedawnienia rozpoczyna się od unieważnienia umowy przez sąd.
Czytaj więcej: Wskaźnik bogactwa narodów. Polska daleko w tyle rankingu
Takie orzeczenie nie wywierało dodatkowej presji na sektor bankowy i częściowo redukuje maksymalne obciążenia widziane w scenariuszach przedstawionych przez KNF. Dalsze rozstrzygnięcia w kwestii linii orzecznictwa polskich sądów możliwe są podczas zaplanowanego na wtorek posiedzenia Sądu Najwyższego w pełnym składzie.
W dużym stopniu umocnienie polskiej waluty w piątek wynikało ze słabości amerykańskiego dolara, który osłabiał się po dużo słabszym od oczekiwań raportowi z rynku pracy.
W kwietniu zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o 266 tys. wobec konsensusu rynkowego na poziomie 978 tys., ponadto w dół do 770 tys. z 916 tys. zrewidowano odczyt za marzec. Takie dane zdecydowanie oddalają dyskusję nad ewentualnym zaostrzaniem polityki monetarnej w USA poprzez zmniejszenie skupu aktywów, które miałoby być przygotowaniem do podwyżek stóp procentowych.
Czytaj więcej: PKB Polski. Ekonomiści mocno podnieśli prognozy na 2021 rok
Nastawienie Fed wciąż pozostaje bardzo gołębie, a taki odczyt tylko potwierdza, że wciąż jest daleko do osiągnięcia celu pełnego zatrudnienia. W przyszłym tygodniu istotne dla dalszych notowań EUR/USD będą dane na temat inflacji CPI w USA, która prawdopodobnie przekroczy cel zarówno dla głównego odczytu jak i bazowego.
Z kolei w strefie euro obserwowane będą minutes EBC, gdzie w ostatnim czasie gołębie z Banku starali się oddalić dyskusję nad wycofaniem wsparcia w ramach PEPP o czym wspominali niektórzy jastrzębie.
W Polsce wśród kluczowych danych znajdzie się finalny CPI za kwiecień, gdzie poznamy szczegóły odczytu, który we wstępnym szacunku wyniósł 4,3 proc. r/r. Z kolei PKB za pierwszy kwartał prawdopodobnie utrzyma ujemną dynamikę w pobliżu -1 proc. r/r.
Zakładamy, że w najbliższym czasie kurs euro będzie zmierzał w stronę 4,57 a dolar w pobliże 3,80.
Autor: Arkadiusz Trzciołek, PKO BP