Niestety kondycja popytu nie jest satysfakcjonująca i od 8 sesji na dziennym wykresie WIG20 nie powstała biała świeca sygnalizująca przewagę strony kupującej. Pomimo, że początek środowej sesji był obiecujący (wyższe otwarcie o 0,6%), a późniejszy handel zaowocował testowaniem oporu w okolicy 2245 pkt (+1,7%) to końcówka sesji ponownie należała do podaży.
Trudno przy tej sytuacji doszukiwać się zewnętrznych sygnałów osłabienia bowiem kalendarz makroekonomicznym praktycznie był pusty. Wydaje się, że wszystkiemu winny jest brak determinacji ze strony inwestorów. Tym samym WIG20 zakończył dzień skromną zwyżką o 0,5% (2215,15 pkt). Sytuacja na Zachodzie Europy uległa pogorszeniu dopiero w samej końcówce notowań.
Bowiem ,,korespondencyjne" wystąpienie szefa Fed-u Bena Bernanke wywołało mini panikę na amerykańskim rynku, co z kolei przełożyło się na spadki w Europie. Źródłem przeceny była zapowiedź podwyższenia stopy dyskontowej. Tym samym DAX zredukował skalę zwyżki do 0,7%, a CAC40 o 0,6%. Natomiast na Wall Street po początkowych problemach rozpoczęło się mozolne odrabianie strat dzięki czemu S&P500 zanotował zaledwie 0,2% spadek.
Dla NASDAQ i DJIA było to odpowiednio -0,1% i -0,2%. Czwartkowy poranek przynosi ponad 0,5% wzrost kontraktów na S&P500, co wstępnie zapowiada kontynuowanie wczorajszego marszu na północ. Wieści płynące z Azji są dziś mocno ograniczone z racji dnia wolnego od sesji w Japonii (Dzień Fundacji Narodowej). Natomiast Chiński SHANGHAI pozostaje praktycznie na poziomie środowego zamknięcia.
Z danych kwartalnych poznaliśmy wyniki Kęt i Kredyt Banku, które praktycznie były
zgodne z oczekiwaniami. Poranna atmosfera zapowiada więc kolejne wyższe otwarcie na WIG20 oraz kolejne próby pokonania oporu na wysokości 2245 pkt. Jednak dopiero pokonanie luki bessy z 5 lutego (2258-2286 pkt) będzie oznaczało sukces strony kupującej.