aktualizacja 14.50
Kierowca próbował przejechać pod wiaduktem za niskim o ponad metr. 24 dzieci zostało rannych - w tym troje ciężko.
Ranni w wyniku uderzenia autokaru w wiadukt kolejowy, trafiło do świdnickiego szpitala. Troje z nich jest w poważnym stanie, 15-ścioro doznało lżejszych obrażeń. Ranni są także trzej opiekunowie oraz kierowca.
Trwają operacje trójki dzieci poszkodowanych w wypadku. Pierwsze ma uraz jamy brzusznej, drugie biodra. Trzecie z poważnymi obrażeniami głowy zostało przetransportowane śmigłowcem do Wrocławia - jest operowane w Klinice Akademii Medycznej.
Do wypadku doszło, gdy pojazd z 49 osobami wjechał pod wiadukt niższy niż wysokość autokaru. Poszkodowani to głównie dzieci, które z Bystrzycy jechały do teatru.
Dzieci i opiekunowie zostali przewiezieni do szpitala _ Latawiec _ w Świdnicy. Obrażenia to przede wszystkim urazy głowy i złamania.
Dyrektor szpitala w Świdnicy Jacek Domejko poinformował, że poszkodowani w wypadku zostali poddanni obserwacji. Zapewnił, że większość dzieci niedługo będzie mogła opuścić szpital.
Nie wiadomo na razie, dlaczego doszło do wypadku. Wiadukt, który jest niedostosowany do przejazdu wysokich pojazdów, jest bardzo dobrze oznakowany. Nie było także problemów z pogodą.
Kierowca, który siedział na dole pojazdu, nie odniósł żadnych obrażeń. Jest w szoku i w tej chwili nie jest w stanie wyjaśnić, dlaczego wjechał pod ten wiadukt. Na miejscu wypadku nie ma śladów hamowania. Jak twierdzą pasażerowie, pojazd jechał z prędkością 50- 60 kilometrów na godzinę.
Dach autobusu został zerwany do połowy. _ - Obecnie trudno powiedzieć, dlaczego kierowca próbował przejechać _ - mówi Paweł Petrykowski rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk powiedział, że prowadzone jest postępowanie w sprawie wypadku autokaru Świdnicy.