Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podział uchodźców. Do Polski na razie trafi około 5 tys.

0
Podziel się:

Polska poparła uzgodnienia, głosując inaczej niż pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej.

Podział uchodźców. Do Polski na razie trafi około 5 tys.
(Andrzej Hulimka/REPORTER)

Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przegłosowali w Brukseli podział 120 tysięcy uchodźców. Według wstępnych wyliczeń do Polski na razie mają trafić 5082 osoby, ostatecznie może ich być jednak mniej. Przeciw tym planom były Słowacja, Czechy, Węgry i Rumunia.

Decyzję podjęto w głosowaniu większościowym, chociaż przewodniczący UE Luksemburg początkowo dążył do konsensusu w sprawie podziału uchodźców. Nie udało się jednak przekonać czterech krajów do projektu porozumienia. Polska poparła uzgodnienia, głosując inaczej niż pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej.

Szefowa MSW Teresa Piotrowska w rozmowie z TVP powiedziała, że do tej decyzji Polska przygotowywała się dość długo, a warunkiem było spełnienie tego wszystkiego, o czym dyskutowano w trakcie negocjacji.

- Nasza decyzja była na tak, bo uważamy, że musimy być solidarni, musimy pomagać uchodźcom i chcemy im pomagać, ale w taki sposób, w jaki sobie określiliśmy sami - podsumowała.

- Rząd polski poparł projekt decyzji po bardzo długich negocjacjach - powiedział wiceminister spraw wewnętrznych Piotr Stachańczyk po spotkaniu w Brukseli.

Z tej decyzji Warszawy ucieszył się niemiecki minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere. "Dla nas było ważne, by Polska była z nami" - przyznał.

W pierwszej kolejności podzielonych zostanie 66 tysięcy uchodźców, docierających do Włoch i Grecji, a w sprawie relokacji 54 tysięcy osób, które według początkowych planów miały zostać przesiedlone z Węgier, zapadną odrębne decyzje Rady UE; Węgry ogłosiły, że nie chcą korzystać z programu relokacji uchodźców.

- Z tych 66 tysięcy na Polskę wstępnie przypadają 5082 osoby, ale na pewno tylu nie będzie, ponieważ Irlandia, Dania (mające wyjątek w traktacie UE), Szwajcaria, Norwegia i prawdopodobnie Islandia (kraje spoza UE) zgłosiły, że też będą uczestniczyć w tym procesie. Wyliczone na razie liczby się zmniejszą - powiedział Stachańczyk.

Oszacował, że do Polski może ostatecznie trafić od 4600 do 4800 uchodźców. - To jest liczba absolutnie do ogarnięcia przez nasze struktury migracyjne i struktury zajmujące się integracją cudzoziemców - ocenił Stachańczyk.

Jego zdaniem nie można mówić o narzucaniu kwot relokacji. - Kraje się zgodziły na takie liczby, natomiast z decyzji wyrzucono wszystkie mechanizmy i modele wyliczeń, które mogłyby w przyszłości służyć do powiedzenia, że już raz zdecydowaliśmy, jaki jest mechanizm - tłumaczył.

Według wiceministra przyjęte we wtorek porozumienie spełnia wszystkie warunki, na których zależało Polsce. - Bardzo mocno podkreśla konieczność kontroli granic, zapewnia rozdział osób przybywających na nielegalnych migrantów i uchodźców oraz gwarantuje, że ci, którzy będą podlegać relokacji, będą już w pierwszym kraju przyjazdu sprawdzeni i zidentyfikowani jako prawdziwi uchodźcy, a nie migranci ekonomiczni - relacjonował wiceminister. Każda z przyjmowanych osób ma być badana przez służby pod kątem bezpieczeństwa jeszcze przed przyjazdem do Polski.

Stachańczyk dodał, że wprowadzono też zabezpieczenia pozwalające odstąpić od mechanizmu relokacji. Możliwe to będzie - jak powiedział Stachańczyk - np. w przypadku napływu do Polski uchodźców z Ukrainy. - Wtedy praktycznie od razu możemy się wyłączyć (z podziału uchodźców) - powiedział. Dodał, że możliwe będzie też zawieszenie udziału w podziale uchodźców.

Porozumienie przewiduje, że w wyjątkowych okolicznościach kraj będzie mógł odłożyć o rok przyjęcie 30 proc. zadeklarowanej liczby uchodźców.

Zdaniem Stachańczyka Grupa Wyszehradzka nie miała możliwości zablokowania decyzji Rady UE, dlatego Polska postawiła na negocjacje, a nie na sprzeciwianie się decyzji, jak uczyniły to Węgry, Czechy i Słowacja. Państwa te i tak będą musiały wdrożyć decyzję całej Rady, bo w przeciwnym razie grożą im postępowania o naruszenie prawa UE. Tymczasem Słowacja już oświadczyła, że nie będzie respektować decyzji UE, nawet ryzykując spór prawny z Komisją Europejską.

- Niektórzy mogliby powiedzieć, że Europa jest podzielona, bo decyzja nie została podjęta w konsensusie. Ale jesteśmy w sytuacji kryzysowej i musieliśmy przyjąć decyzję prawną dziś. Jeśli byśmy tego nie zrobili, UE byłaby jeszcze bardziej podzielona - mówił minister sprawującego przewodnictwo w UE Luksemburga Jean Asselborn, przekonując, że wszystkie kraje podporządkują się rozstrzygnięciu.

Także wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski poinformował, komentując uzgodnienia ministrów spraw wewnętrznych UE, że w Brukseli na wtorkowym spotkaniu uwzględnione zostały wszystkie postulaty Polski w sprawie uchodźców.

- W Brukseli zostały podjęte decyzje o liczbach. I co najważniejsze nie ma automatyzmu, ponieważ myśmy od samego początku mówili, że to musi być suwerenna decyzja państw członkowskich bez żadnego systemu i narzucania nam liczb - zaznaczył Trzaskowski na konferencji prasowej.

- Decyzja nie rozwiąże kryzysu uchodźczego, ale bez niej nie moglibyśmy podjąć następnych kroków - oświadczył wiceszef KE Frans Timmermans. Jak zaznaczył, to dopiero część znacznie szerszego podejścia, które musi być wypracowane w tej sprawie.

Minister spraw wewnętrznych Luksemburga Jean Asselborn poinformował, że tekst przyjęty przez ministrów nie mówi nic o stałym mechanizmie podziału uchodźców między państwa członkowskie, ale sprawa ta z pewnością wróci w przyszłości.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)