Środową sesję na GPW główne indeksy rozpoczęły od niewielkich wzrostów w ślad za innymi giełdami w Europie. Jak się później okazało, w miarę udany początek był wszystkim, na co było dzisiaj stać stronę popytową.
Dalsza część sesji przyniosła ponowne spadki, które w drugiej części dnia zamieniły się w paniczną ucieczkę inwestorów z rynku. Wystarczyło niewielkie pogorszenie nastrojów na europejskich parkietach, żeby nasz rynek ponownie tracił ze zdwojoną siłą. Taka sytuacja utrzymuje się na GPW od dłuższego czasu, a bliskość tegorocznych minimów na indeksie WIG20 wpłynęła w większym stopniu na emocje graczy. Negatywne nastroje wśród inwestorów w całej Europie sprawiły, ze indeks WIG20 w drugiej części dnia przebił poziom 2700 punktów i nadal tracił.
Spadek indeksu dużych spółek udało się zatrzymać stronie popytowej dopiero przy tegorocznych sesyjnych minimach. Nastroje w końcówce sesji nie uległy jednak znacznej poprawie, za sprawą ponownego wzrostu cen ropy, która nie zachęcała inwestorów do kupna akcji i mocno ograniczała perspektywę dzisiejszego odbicia na Wall Street. Spadki indeksów na za Oceanem, które szybko przybrały na sile sprawiły, że indeks WIG20 na zamknięciu stracił 2,22% i zakończył dzień na poziomie 2672 punktów. Mniejsza skala przeceny dotknęła indeksy mWIG40 oraz sWIG80 (odpowiednio 1,33% i 1,29%), które także ustanowiły nowe tegoroczne minima na zamknięciu.
Dzisiejsze zachowanie indeksu WIG20, który zakończył dzień poniżej dołków ze stycznia i marca otworzyło drogę do spadku indeksu dużych spółek w okolice 2500 punktów. Całkowita bierność popytu i negatywne nastroje utrzymujące się na światowych rynkach mogą okazać się dla GPW zabójczą mieszanką, która sprawi, że indeks WIG20 powróci w okolice poziomów sprzed dwóch lat. Na pocieszenie pozostaje fakt, że wyceny wielu spółek na GPW są bardzo atrakcyjne i perspektywie następnych kilku lat inwestorzy mogą spodziewać się ponownych zysków.