Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Michał Krawiel
Michał Krawiel
|

Będą podwyżki cen prądu, nawet 169 zł na rodzinę. "Pudrowanie polskiej energetyki" już nie wystarczy

368
Podziel się:

Nikt nie chce zostać twarzą Ministerstwa Klimatu i - co za tym idzie - gigantycznych podwyżek opłat za prąd, które nadchodzą. Z wstępnych wyliczeń wynika, że polska rodzina zapłaci średnio o 169 zł rocznie więcej. Przez lata politycy ignorowali problem, a teraz pętla się zaciska.

Będą podwyżki cen prądu, nawet 169 zł na rodzinę. "Pudrowanie polskiej energetyki" już nie wystarczy
Ceny prądu uderzą nas po kieszeni. To efekt lat zaniedbań polityków (Adobe Stock, Lisa F. Young)

Za prąd niedługo będziemy płacić jak za złoto. Jest to niewygodny temat, o którym rządzący nie chcą mówić głośno. To jeden z powodów, dla których nikt ze Zjednoczonej Prawicy nie pali się do objęcia stanowiska ministra klimatu w zapowiadanej na jesień rekonstrukcji rządu. Ktoś będzie musiał użyczyć twarzy podwyżkom, a te zdaniem ekspertów będą gigantyczne. Nie da się dłużej zamiatać tego tematu pod dywan.

Ceny prądu najpierw odbiją się na rachunkach Polaków, ale w dłużej perspektywie dokręcą śrubę polskim przedsiębiorcom. Produkcja w naszym kraju stanie się za droga. Zmniejszy to też atrakcyjność Polski dla zagranicznych inwestorów.

- To, co się dzieje teraz, to skutek zaniedbań z ostatnich 30 lat. Polska nie przygotowała swojej energetyki na wzrost cen emisji CO2. Polskie spółki znały prognozy i wiedziały, że taki wzrost może nastąpić – komentuje analityk i publicysta energetyczny Jakub Wiech.

Ile zapłacimy za prąd w 2022 roku?

O ile wzrosną ceny? W tej chwili można je jedynie szacować, bo zależą od wielu czynników, w tym politycznych decyzji ad hoc. Ostateczny kształt podwyżek po znamy po decyzji URE dotyczącej zaproponowanych przez firmy energetyczne nowych taryf.

- Według danych Rachuneo.pl, statystyczne gospodarstwo domowe zużywające 2400 kWh rocznie i korzystające z taryfy podstawowej operatora sieci dystrybucji, zapłaci w 2021 r. o 7,5 proc. więcej za prąd niż w roku poprzednim, czyli średnio o 120 zł więcej. W latach 2019 i 2020 podwyżka wyniosła nawet 11,5 proc. Jeżeli trend z ostatnich dwóch lat się utrzyma, to w przyszłym roku statystyczny Kowalski zapłaci za prąd o 169 zł więcej – wylicza dyrektor zarządzająca Rachuneo.pl Katarzyna Kołodziejska.

Kołodziejska zwraca też uwagę na to, że Polacy coraz częściej z powodu skokowych podwyżek cen prądu, decydują się na podpisywanie umów z gwarancją ceny na dwa lata.

Nikt poza Polską nie ma interesu w obronie węgla

Ceny energii są związane z tzw. ceną uprawnień do emisji CO2. We wrześniu cena po raz pierwszy przekroczyła 60 euro za jednostkę. W sierpniu było to jeszcze 56 euro, a w czerwcu cena oscylowała w okolicach 50 euro. Handel uprawnieniami jest jednym z głównych narzędzi, które ma doprowadzić do ograniczenia emisji CO2 o 55 proc. do 2030 roku. Jest to też realizacja założeń szczytu w Kioto z lat 90. XX wieku.

Zobacz także: "Zawiesili budowy, bo wykończyły ich ceny". Prezes Grupy Atlas: końca podwyżek nie widać

- Oczywiście system handlu emisją też ma swoje braki, a obecny poziom cen uprawnień pozostawia bardzo mało środków na modernizację. Polska jest jednak węglowym rodzynkiem w UE. Żadne inne państwo nie ma interesu w obronie węgla w takiej perspektywie. Polska będzie miała jeszcze większe problemy, kiedy system ETS zostanie poszerzone o kolejne branże – dodaje Wiech.

Zjednoczona Prawica w 2018 roku legislacyjnie zablokowała wzrost cen na dwa lata. Zdaniem Jakuba Wiecha było to działania obliczone na efekt polityczny. Polska znajdowała się wtedy w okresie wyborczym i rządzący nie chcieli dorzucać argumentów opozycji przed wyborami w postaci wzrostu cen. Odblokowanie ich poczuli wszyscy w tym roku. Ale to dopiero początek cenowej bonanzy.

Nie oznacza to jednak, że nie płaciliśmy więcej za prąd. Pieniądze poszły z portfeli z Polaków do firm energetycznych, ale nie wprost, tylko w postaci dofinansowania z budżetu.

- Trzeba pamiętać o sławetnym rozporządzeniu i o rekompensatach wypłacanych z budżetu państwa. Za nasze pieniądze rozwiązano czasowo problem, który powinien być rozwiązany systemowo. PR-em można dużo ugrać na krótką, ale konieczne są konkretne rozwiązania – komentuje menadżerka i była prezeska PGNIG Grażyna Piotrowska-Oliwa.

Prąd będzie drożał i może go w Polsce zabraknąć

Politycy wciąż o tym nie mówią wprost, ale sytuacja nie jest dobra. Już teraz jesteśmy importerem energii z innych krajów, ale ceny importowanej energii mogą też znacząco skoczyć wraz z wygaszaniem reaktorów atomowych przez Niemcy.

Nasi zachodni sąsiedzi powoli przesuwają się w kierunku całkowicie odnawialnych źródeł energii. To jeden z realizowanych planów Angeli Merkel, który jest nad Renem konsekwentnie wdrażany. – Kiedy energii będzie mniej na rynku, to będzie ona po prostu drożeć – tłumaczy Jakub Wiech.

- To, że miks energetyczny, jaki jest, to nie wina ostatnich sześciu lat rządów, ale rządy Zjednoczonej Prawicy zabetonowały dość skutecznie stare rozwiązania. Ostatnie sześć lat to strach przed górnikami i strach przed propozycjami reform Janusza Steinhoffa – komentuje sytuacje na rynku energetycznym Grażyna Piotrowska-Oliwa.

Zaniechanie reform Janusza Steinhoffa z 2001 odbija się czkawką 20 lat później

Na zaniechanie reform zaproponowanych przez Janusza Steinhoffa zwraca uwagę także Jakub Wiech. Reforma ministra w rządzie Jerzego Buzka zakładała nie tylko restrukturyzację polskiego górnictwa i zamykanie kopalń, ale dawała pełen pakiet wsparcia ekonomicznego rodzinom górników. Reformy były bolesne, ale udało się odzyskać rentowność kopalń, a redukcja zatrudnienie wyniosło około 100 tys. osób. – Działania kolejnych rządów możemy porównać do sytuacji, w której ze względu na sprzeciw społeczny państwo utrzymuje produkcję maszyn do pisania w Łuczniku – komentuje zaniechanie swoich reform przez następców Janusz Steinhoff.

Szans na obniżenie cen pakietów emisyjnych nie widać. Dlatego bardzo ważne będą kolejne decyzje podejmowane przez polskich polityków. Według Grażyny Piotrowskiej-Oliwy minimalny i optymistyczny czas na przekształcenie polskiej energetyki tak, żeby zatrzymać wzrost cen to dekada. – Unia jest zafiksowana na punkcie neutralności energetycznej. Ceny uprawnień przebiły już 60 euro i będą rosły dalej, bo nie ma powodu, żeby było inaczej. Pudrowanie stanu faktycznego nic nie da. Wzrost cen będzie gigantyczny i to szybciej niż później – podsumowuje sytuacje Grażyna Piotrowska-Oliwa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(368)
ssssssssss
3 lata temu
Ekologia- sposób cwaniaków na drenowanie kieszeni naiwniaków
roberto
3 lata temu
TAK TO JEST JAK DO RZĄDU DOPUSZCZA SIĘ LUDZI NIEKOMPETENTNYCH, CO TYLKO POTRAFIĄ ZADŁUŻAĆ POLSKĘ, I NA NICZYM SIĘ NIE ZNAJĄ, CHCIELIŚCIE PiS-u TO MACIE PiS i jego POLSKI ŁAD . MOZE SIĘ OBUDZICIE JAK WYŁĄCZĄ WAM PRĄD W DOMACH I NIE BĘDZIECIE MIELI CO DO GARA WŁOŻYĆ .
Dickon
3 lata temu
Może po tych znacznych podwyżkach Polski naród się wreszcie obudzi i zobaczy gdzie mają ich rządzący.
godulka
3 lata temu
Może zamiast zwalać wine na innych PiS spokojnie odejdzie bo nic nie potrafi zrobić dobrze.
aaa
3 lata temu
kochana Unia wam pomoże drodzy rodacy - nie pozwoli umrzeć swoim parobkom
...
Następna strona