Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
MAG
|
aktualizacja

Tak kończy się uzależnienie od gazu Putina. Ten kraj poczuł to na własnej skórze

Podziel się:

Unijne kraje, po wielu latach uzależniania się od dostaw rosyjskiego gazu, zaczynają wreszcie poważnie myśleć o odcięciu się od surowców energetycznych Putina. Rosyjski przywódca już nie raz pokazał, jak za pomocą gazu czy ropy może wpływać na inne państwa. Całkiem niedawno na własnej skórze przekonała się o tym Mołdawia.

Tak kończy się uzależnienie od gazu Putina. Ten kraj poczuł to na własnej skórze
Prezydent Mołdawii Maia Sandu (East News, Associated Press, Ukrainian Presidential Press Office)

Wojna w Ukrainie i problem z nałożeniem sankcji na import gazu czy ropy sprawiły, że Unia Europejska musiała wyciągnąć wnioski z wieloletniej polityki, która prowadziła do uzależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych. Znamienny jest tutaj przykład wspomnianej Mołdawii, która całkiem niedawno po raz kolejny na własnej skórze przekonała się, czym kończy się uzależnienie od gazu Putina i w jak bezwzględny sposób Rosja przy pomocy surowców energetycznych potrafi wywierać nacisk na inne państwa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Czy Putin zostanie obalony? Miller o dwóch możliwościach

Kryzys gazowy w Mołdawii

Na początek należy wyjaśnić , że MoldovaGaz, mołdawski operator kupujący – głównie od Rosji – błękitne paliwo, kontrolowany jest przez Gazprom, który posiada większość udziałów w spółce. Do tego dochodzi 13 proc., które jest w posiadaniu sprzyjającego Rosji separatystycznego Naddniestrza. To oznacza, że rząd w Kiszyniowie ma jedynie 35 proc. udziałów w MoldovaGaz.

Jak do tego doszło? Jak wyjaśniają Jakub Pieńkowski i Maciej Zaniewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), Gazprom przejął od mołdawskiego skarbu państwa pakiet kontrolny w zamian za rozłączne księgowanie długu mołdawskiego (do 2021 r. ok. 0,7 mld dol.) i naddniestrzańskiego (ok. 8 mld dol.).

Dług Naddniestrza jest tak duży, ponieważ region ten pobiera aż ok. 2 mld metrów sześciennych gazu importowanego przez MoldovaGaz – tamtejsza elektrownia Kuczurgan (zapewnia 80 proc. zapotrzebowania na prąd w kraju – przyp. red.) oraz huta i cementownia w Rybnicy zużywają do 1,8 mld metrów sześciennych. Rosja jako faktyczny protektor subsydiuje Naddniestrze, nie żądając zapłaty za dostarczony gaz, a jedynie doliczając go do długu. Władze następnie sprzedają surowiec ludności i lokalnym firmom po zaniżonych stawkach, zyskując 500-700 mln dol. rocznie. Równocześnie Rosja argumentuje, że rząd w Kiszyniowie – dążący do reintegracji państwa – powinien uznać całość zadłużenia powstałego na terytorium Mołdawii – wyjaśniają eksperci.

Dług ten co jakiś czas jest wykorzystywany przez Moskwę, która grozi zawieszeniem dostaw, jeśli nie otrzyma zapłaty za wcześniejszy eksport do tego kraju.

Rosja wpływa na politykę Mołdawii

Oprócz długu punktem sporu na linii Mołdawia-Rosja od lat jest też tzw. Trzeci Pakiet Energetyczny (TPE), zakładający podział MoldovaGaz na trzy przedsiębiorstwa zajmujące się osobno zakupem, przesyłem, a także dystrybucją gazu. Moskwa postrzega ten ruch jako próbę podważenia jej wpływów w mołdawskim sektorze energetycznym.

Mołdawia miała wdrożyć pakiet do 2016 r., ale Gazprom wymógł odroczenie wdrożenia TPE najpierw do 2020 r., a następnie do 2021 r., podnosząc kwestie zadłużenia Mołdawii i ochrony własnych inwestycji oraz grożąc podwyżkami cen – wskazują eksperci PISM. "Jego celem jest zachowanie monopolu i odłożenie restrukturyzacji MoldovaGazu" – tłumaczą.

Wygaśnięcie we wrześniu 2021 r. dotychczasowego kontraktu gazowego Rosja znów wykorzystała do odroczenia TPE, a także do próby podważenia zaufania dla proeuropejskich władz. Zaczęło się od niedotrzymania ustaleń, zgodnie z którymi dostawy gazu z Rosji miały zostać przedłużone o dwa miesiące, na czas negocjacji. Już w październiku Rosjanie podnieśli ceny (z 550 do 790 dol. za 1000 metrów sześciennych), a także ograniczyli ciśnienie w gazociągach do niebezpiecznego dla nich poziomu.

W tej sytuacji rząd w Kiszyniowie musiał wprowadzić stan wyjątkowy, zmuszając przemysł do znacznych oszczędności i szukania innych źródeł energii. Jak wyjaśniają Jakub Pieńkowski i Maciej Zaniewicz, jednocześnie prorosyjska opozycja Bloku Wyborczego Komunistów i Socjalistów zarzucała rządzącym celowe antagonizowanie Mołdawii i Rosji, czego konsekwencją miał być drastyczny wzrost cen gazu, a nawet możliwość jego braku zimą.

Pomoc UE dla Mołdawii

Na kryzys zareagował Zachód. Komisja Europejska przekazała porażonemu w kryzysie państwu 60 mln euro na zakup gazu w innych państwach, dzięki czemu Mołdawia mogła pozyskać błękitne paliwo m.in. z Polski czy Ukrainy.

Jak zauważają eksperci PISM, celem zakupów gazu na Zachodzie nie była dywersyfikacja dostaw, ale wzmocnienie mołdawskiej pozycji negocjacyjnej. W efekcie 29 października podpisano nową, pięcioletnią umowę z Gazpromem. Dokument przewiduje m.in., że rosyjska firma dostarczy Mołdawii 3 mld metrów sześciennych surowca rocznie, a ceny będą powiązane z indeksami ropy i gazu. "Protokół do umowy przewiduje przeprowadzenie do 2022 r. audytu mołdawskiej części długu wobec Gazpromu i jego spłatę w ciągu pięciu kolejnych lat, a do tego czasu zabrania restrukturyzacji dostosowującej MoldovaGaz do TPE bez porozumienia z Gazpromem" – wskazuje PISM.

Niewątpliwie wywołanie kryzysu gazowego pozwoliło Rosji osiągnąć jej główny cel – odroczenie wdrażania TPE w Mołdawii. "Utrudni to dywersyfikację dostaw i pozwoli Gazpromowi zachować kontrolę nad mołdawskim systemem przesyłowym. Działania Rosji prawdopodobnie nie powstrzymają determinacji reformatorskich władz Mołdawii. Jednak wzrost cen gazu nawet o 240 proc., produkowanego z niego prądu o 75-100 proc. i ciepła o 40-60 proc. może wywołać rozczarowanie społeczeństwa proeuropejskim rządem" – uważają Jakub Pieńkowski i Maciej Zaniewicz.

Zwracają jednocześnie uwagę, że Rosja będzie mogła wykorzystać rozmowy o uregulowaniu długu za gaz do dalszych nacisków politycznych. "Dla budżetu Mołdawii – ok. 2,5 mld dol. rocznie – może być to kwota nie do udźwignięcia. W ten sposób jesienią 2026 r., po upływie obowiązywania obecnej umowy, kryzys gazowy może się powtórzyć" – podkreślają eksperci.

Mołdawia chce do Unii

Niewykluczone, że wówczas pozycja negocjacyjna tego małego europejskiego państwa będzie znacznie lepsza. Mołdawia będzie mogła z Rumunii importować ok. 1,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Obecnie jej roczne zapotrzebowanie wynosi ok. 3 mld metrów sześciennych.

Nie bez znaczenia są również europejskie aspiracje Mołdawii, która po wybuchu wojny w Ukrainie złożyła wniosek o członkostwo w UE, co może przyspieszyć transformację w kraju. Dodatkowo już teraz Kiszyniów może liczyć na pomoc finansową Zachodu. W ostatnich dniach Rumunia zdecydowała, że przekaże swojemu sąsiadowi 100 mln euro. Szef rumuńskiego rządu wyjaśnił pod koniec marca, że pomoc dla Mołdawii wiąże się z aspiracjami tego kraju do członkostwa w Unii Europejskiej.

W pomoc zaangażowała się również Polska. Prezydent Andrzej Duda podczas wizyty w Mołdawii poinformował o przyznaniu temu państwu 20 mln euro nieoprocentowanego kredytu, "aby ułatwić mu poradzenie sobie z trudnościami". Zapowiedział też, że będzie osobiście rozmawiał z przedstawicielami instytucji europejskich na temat szerszego otwarcia rynku UE na produkty z Mołdawii, by umożliwić ich swobodny eksport, a tym samym poprawić wyniki gospodarcze Mołdawii na przyszłość.

Prezydent Duda zapewnił jednocześnie o swoim wsparciu dla dążeń Mołdawii na rzecz uzyskania statusu kandydata do UE, jak i w procesie członkostwa w UE. – Polska wspiera te aspiracje od początku. Jesteśmy zwolennikami otwartych drzwi do UE – powiedział.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl