Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Stopy procentowe znowu poszły w górę. Węgrzy idą za ciosem

156
Podziel się:

Węgrzy idą na całość. Na silny wzrost cen reagują zdecydowanymi podwyżkami stóp procentowych. Podczas gdy NBP raz podniósł główną stawkę z 0,1 do 0,5 proc., jego węgierski odpowiednik w pięciu krokach dobił już do 1,8 proc.

Stopy procentowe znowu poszły w górę. Węgrzy idą za ciosem
Premier Mateusz Morawiecki i Viktor Orban w wielu elementach podobnie patrzą na gospodarkę (KPRM, Krystian Maj)

Polski bank centralny zaskoczył w październiku i podniósł stopy procentowe. Ruch z 0,1 do 0,5 proc. w przypadku głównej stawki jest jednak kosmetyczną zmianą w porównaniu do tego, co robią inne kraje w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

We wtorek węgierski bank podwyższył stopę referencyjną o 0,15 pkt. proc. do poziomu 1,8 proc. To poziom wyższy niż w Polsce przed pandemią (1,5 proc.). Jest też wyraźnie powyżej stawek obowiązujących na Węgrzech przed COVID-19. Na początku 2020 roku było to 0,9 proc., a później spadło do 0,6 proc.

Stopy procentowe zgodnie z planem

Bank centralny na Węgrzech, w przeciwieństwie do NBP, który dość tajemniczo wypowiada się na temat przyszłych podwyżek i możliwych terminów, jest bardzo przewidywalny. Wtorkowa decyzja jest zgodna z wcześniejszymi prognozami ekonomistów.

To już piąty miesiąc z rzędu, gdy rośnie oprocentowanie na Węgrzech. Cykl podwyżek wystartował w czerwcu i jest dość powolny. Tak, by rynek mógł się przystosować do zmian.

Takie podejście chwalą sobie ekonomiści.

Efektem takiej polityki będzie m.in. wzrost oprocentowania w bankach komercyjnych. W górę pójdą przede wszystkim raty kredytów. Jest też szansa na wyższe odsetki od oszczędności trzymanych na lokatach czy rachunkach.

Zobacz także: Inflacja nadal rośnie. Komentarz ministra finansów. „To nie moment na drastyczne ruchy”

NBP ma inną strategię

Tymczasem polityka NBP jest zupełnie inna. Nie kryje tego sam prezes Glapiński, który tłumacząc niespodziewaną podwyżkę, przyznał, że chciał wywołać efekt szoku. Także w kwestii wysokości podwyżki, którą eksperci szacowali na zaledwie 0,15 pkt. proc., a wyszło 0,4 pkt. proc.

Zarówno polski, jak i węgierski bank centralny chcą podwyżkami stóp procentowych powstrzymać bardzo silną inflację. U nas ceny rosną w tempie 5,9 proc., a na Węgrzech podwyżki wyniosły we wrześniu 5,5 proc.

Przykład Węgier dobrze pokazuje jednak, że presja na spadek inflacji będzie widoczna z wielomiesięcznym opóźnieniem. Choć od pierwszej podwyżki stóp procentowych minęło prawie pół roku, inflacja w tym kraju osiąga właśnie swoje wieloletnie maksima.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(156)
kw1
3 lata temu
Tylko gwałtowne i radykalne podnoszenie stóp procentowych w tej chwili zatrzyma inflacje.Czyli od razu na 3% 5% 6-7-8 i na piersze efekty trzeba będzie czekać pół roku.Ceny surowców nie spadną może przstaną trochę rosnąć na wiosnę przyspieszą plus nowy wał od stycznia .Moje prognozy na przyszły rok to inflacja na poziomie ponad 10 %
Dsa
3 lata temu
NBP ma strategie rozdawnictwa i czeków premiera. To świetna strategia gdyż dają już 8 list rządów a pewnie i kolejne 4 dojnej zmiany
Zgred
3 lata temu
Podnoszenie stóp to ....samobójstwo dla systemu finansowego /kredytobiorcy,banki,oszczędności - bfg nie wytrzyma itp./. Stare teorie ekonomiczne z 19. i 20. wieku przestały już działać .
Zet
3 lata temu
Nie ma co bezmyślnie Węgrów naśladować. Na razie nie jesteśmy pewni, czy nie wpadniemy w tzw. stagflację, gdzie przyczyny inflacji nie mają nic wspólnego z nadpodażą pieniądza, a z zupełnie innymi czynnikami (np. brakami podstawowych towarów na rynkach, jak teraz jest już z paliwami, węglem, gazem ziemnym itd.), produkcja spada, bezrobocie rośnie, a inflacja utrzymuje się nadal. Zbytnie podnoszenie stóp procentowych w perspektywie takiego ryzyka, może wręcz doprowadzić do spełnienia się najgorszego scenariusza. Uderza też, przypomnijmy, w kredytobiorców. -- Obecnie inflacja traci charakter nadpodaży pieniądza, a jest wywołana w coraz wyższym stopniu czynnikami podażowymi, głównie na rynkach energii. Obok COVID, główną przyczyną drastycznych wzrostów cen energii jest nadspodziewanie mroźna zima w zeszłym roku, oraz wojna handlowa Chin z Australią i chińskie embargo na australijski węgiel (najbardziej energetyczny na świecie). Doprowadziło to do drastycznych braków węgla w Chinach. W celu ratowania sektora energetycznego Chiny obecnie masowo i za bardzo duże pieniądze skupują węgiel i gaz w krajach trzecich, głównie Rosji. Rosja sama jest w wojnie handlowej z UE i gotowa była nawet nie wypełnić swoich podstawowych zobowiązań transferowych, a zamiast tego sprzedawać Chinom. -- Obok tego mamy braki podażowe na dziesiątkach innych rynków, głównie z powodu całkowitego rozwalenia łańcuchow dostaw (1/3 transportu morskiego stoi chociażby) i spadku produkcji z powodu rozwiązań covidowych.
Zet
3 lata temu
1. Państwa wysoko rozwinięte niemal zawsze mają niższy poziom inflacji niż rozwijające się, a nawet nierzadko deflację i ujemne stopy procentowe. Dla takich Niemiec inflacja na poziomie 3% to znacznie większy szok, niż dla Polski inflacja na poziomie 6%. Jest to powiązane ze wzrostem PKB i faktem, że będąc na topie jest znacznie trudniej w coś dalej się rozwijać. Zazwyczaj inflacja jest bowiem powiązana z szybkim rozwojem. Obecnie zaczyna przyjmować innych charakter i obecnie jednym z głównych czynników, nie tylko w UE, stają się ceny energii wpływające następnie na wszystko inne. W takim wypadku podwyższanie stóp procentowych mija się całkowicie z celem, bo inflacja nie ma charakteru nadpodaży pieniądza! 2. W tym konktekście. Rzecz, która już umyka nawet naszym pseudo-ekspertom medialnym zazwyczaj, wiele podstawowych produktów energetycznych w UE jest objęte podatkami kwotowymi, których minimalne stawki są określone prawem unijnym. Podatki kwotowe to podatki w stałej wysokości na jednostkę produktu (np. metr sześcienny benzyny). One zazwyczaj są znacznie wyższe niż minima w krajach bogatych, takich jak Niemcy. U nas mniej więcej na poziomie dopuszczalnego minimum. Takie rozwiązanie powoduje, że wzrost cen podstawowego surowca przekłada się na różny wzrost cen ostatecznego produktu. Nie ma tu zależności liniowej. Np. jakby w ogóle nie było podatków kwotowych i innych składników ceny paliwa poza samą ropą, to wzrost cen ropy o 50% powinien spowodować wzrost cen paliwa o 50%. Co natomiast jeśli w cenie paliwa cena ropy to zaledwie 2%? Wzrost jej ceny o 50%, pomijając wszystko inne, powinien spowodować wzrost ceny paliwa o 1%. -- Jak widać im wyższy udział podatków kwotowych w cenie ostatecznego produktu, tym mniejszy procentowo wzrost cen tego produktu, wraz ze wzrostem cen produktu podstawowego! -- To jest zresztą jedna z wymówek UE dla wprowadzania tak wysokich podatków kwotowych (głównie akcyz). Amortyzacja wahań! 3. Z czego wynika, że o ile urząd czy organizacja zajmujące się wyznaczaniem takich miar, nie jest na tyle ogarnięty, żeby z tego całego mętliku wywikłać (wyłączyć z obliczeń) kwestie podatkowe, to przy inflacji napędzanej w znaczącym stopniu wzrostem cen produktów energetycznych (czy innych akcyzowanych) można uzyskać totalnie fikcyjnie, z powodu samego znacząco wyższego opodatkowania w jednym kraju, niż w drugim, mniejszą inflację w tym pierwszym. Można oczywiście słusznie argumentować, że inflacja (z definicji) powinna być zainteresowana tym, o ile więcej rzeczywiście konsument płaci. Jasne! Ale to oznacza zarazem, że z powodu takich czynników jak wspomniane przeze mnie, bezmyślne porównywanie poziomów inflacji między krajami nic nie mówi! Przynajmniej w pewnych granicach!
...
Następna strona