Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Piątka Kaczyńskiego" pochłonie miliardy. Realizacja obietnic może być problemem dla budżetu już w przyszłym roku

29
Podziel się:

Nowy zestaw obietnic PiS to obciążenie państwowej kasy rzędu 40 mld zł. Zdaniem ekonomistów te wydatki z czasem będą coraz bardziej ciążyć budżetowi.

Obietnice, które złożył podczas konwencji PiS Jarosław Kaczyński, będą kosztować budżet około 40 mld zł.
Obietnice, które złożył podczas konwencji PiS Jarosław Kaczyński, będą kosztować budżet około 40 mld zł. (East News, ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER)

Trzynasta emerytura, likwidacja PIT dla osób do 26. roku życia i obniżenie PIT-u pracowniczego do 17 proc., 500 plus na pierwsze dziecko, zwiększenie kwoty wolnej od podatku i przywrócenie lokalnych połączeń autobusowych to elementy ogłoszonego na konwencji PiS pod koniec lutego pakietu socjalnego, tzw. "piątki Kaczyńskiego". Pierwszy z nich – jednorazowa wypłata dodatkowych emerytur w wysokości świadczenia minimalnego, czyli 1100 zł, został przyjęty na wtorkowym posiedzeniu rządu.

– Wśród kilku elementów, które tworzą ten projekt, zwróciłbym uwagę na wzrost kosztów uzyskania przychodu – uważam, że to jest wartościowy element. On generuje koszty, nie generuje wydatków, a to jest istotne z punktu widzenia budżetu – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes dr Bartłomiej Gabryś z katedry przedsiębiorczości Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Zobacz także: Obejrzyj też: "Piątka Kaczyńskiego". Michał Dworczyk składa deklarację ws. 500+

– Natomiast wszystkie pozostałe elementy generują i koszty, i wydatki. Przykładem jednorazowa wypłata dla emerytów, oczywiście pożądana społecznie, bo przecież jest to ta grupa, która tych środków ma niewiele. Pytanie brzmi, dlaczego najpierw pobieramy od nich PIT, a potem oddajemy im te środki? Przecież, gdyby zlikwidować PIT od emerytur, to w kieszeni emerytów i rencistów pozostałoby dużo więcej. Nie 1,1 tys. zł, tylko ponad 2,5 tys. zł, zakładając najniższą emeryturę.

Podatki mogą pójść w górę

Kolejny element to wypłata 500 plus na każde pierwsze dziecko, a nie tylko na te wychowujące się w rodzinach o bardzo niskich dochodach. To najdroższa część planu, według szacunków minister pracy Elżbiety Rafalskiej ma kosztować około 20 mld zł rocznie. W tym roku pochłonie około połowy tej kwoty, bo wypłaty mają ruszyć w lipcu.

– Założeniem programu 500 plus był wzrost dzietności. On się świetnie sprawdził, jeżeli chodzi o wyrównywanie poziomu ubóstwa, natomiast dane za 2018 rok pokazują, że tylko w roku 2017 odnotowaliśmy przyrost dzietności, natomiast w roku 2018 z powrotem wracamy w dół. Mamy jeden z najniższych wskaźników dzietności na kobietę, on się waha w poziomie 1,4-1,5. Za 20 lat nie będzie nas 37 mln, tylko 33-34 mln – tłumaczy dr Bartłomiej Gabryś.

Dodaje też, że by sfinansować emerytury coraz liczniejszej grupy seniorów z zarobków coraz mniejszej grupy pracujących, będzie trzeba podnieść podatki, choć na razie, w roku wyborczym się je obniża: rząd chce 17-proc. PIT-u dla pracowników oraz dwukrotnego podniesienia kwoty uzyskania przychodu. Najmłodsi pracujący, ci poniżej 26. roku życia, mieliby tego podatku nie płacić w ogóle, co powinno ułatwić ich zatrudnianie.

Cały pakiet propozycji będzie oznaczał dodatkowy koszt około 40 mld zł, czyli jedną dziesiątą obecnych wydatków budżetowych. To zwiększy deficyt, a przekroczenie 3-proc. progu grozi ponownym nałożeniem na Polskę procedury nadmiernego deficytu; nasz kraj był już nią objęty w latach 2004–2008 oraz 2009–2015. W dodatku wydatki socjalne są wydatkami sztywnymi, które trudno będzie zmniejszyć. A polska gospodarka nie będzie rozwijać się w kolejnych latach tak szybko, jak w 2018 roku, gdy wzrost PKB przekroczył 5 proc. To zaś oznacza mniejsze wpływy przy zwiększonych wydatkach.

Czy budżet da radę?

– Pytanie, czy idziemy w zwiększenie dziury budżetowej, czy ten deficyt budżetowy będzie utrzymany w ryzach nie tylko teraz, kiedy rośnie nasze PKB, ale również wtedy, kiedy będzie spowolnienie gospodarcze – mówi dr Bartłomiej Gabryś. – To jest pole minowe dla przyszłych rządów, które będą sobie musiały z tym poradzić. To będą stałe koszty, stałe wydatki znacząco obciążające budżet, a powodujące, że w przyszłości ktokolwiek będzie chciał z nich zrezygnować, spotka się z bardzo silnym oporem społecznym.

Zaznacza też, że dodatkowo dochodzi do tego element psychologiczny: rośnie pokolenie młodych ludzi przyzwyczajonych do tego, że pomoc państwa im się należy. To nie tylko będzie utrudniać konstrukcję i realizację przyszłych budżetów, ale także demotywować wchodzących na rynek pracy do własnej inicjatywy, umiejętności szukania inwestorów, kreatywności i przedsiębiorczości, którą wykazała się duża część pokolenia ich rodziców.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Newseria
KOMENTARZE
(29)
emerytowany e...
5 lata temu
.....teraz będę głosował tylko na PiS , aby każda 13 emeryturę przeznaczyć na roczną prenumeratę "GW " , oraz " NIE" za co bardzo dziękuję prezesowi Kaczyńskiemu
I3ravo
5 lata temu
#R
On
5 lata temu
Rozbrajajaca jest wiara w poprzedni rząd. Rząd który nie miał na nic pieniędzy ba który zrabował pieniądze z OFE.... Ludzie czemu nie otwórzcie oczu? To co teraz rozdają należy nam się jak psu buda. To nasze pieniądze i do nas powinny wracać w każdej możliwej formie. Ale co tam. Głosujcie na koalicję. Oni zabiorą wszystko wszystkim a kasa nagle zniknie. I wszyscy będą zadowoleni...
i dalej!
5 lata temu
głaskają wodza po główce, a niech psoci! ich poborów to nie dotyczy, zarabiają w Spółkach Skarbu Państwa tyle miesięcznie, ile emeryt otrzymuje przez kilka lat - wybory muszą być Narodu
Maciejka
5 lata temu
Kaczy nawet zakupów nie potrafi zrobić, internet mu czytają. Polacy to głupi naród
...
Następna strona