Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Renta za brak nogi? Po co, "niech pracuje umysłowo"

0
Podziel się:

Kto może, a kto powinien pójść na rentę, pisze Dariusz Madejski.

Renta za brak nogi? Po co, "niech pracuje umysłowo"

_ - Jasiu, kim chcesz zostać, jak dorośniesz? _ - pyta nauczycielka._ - Rencistą! _ - odpowiada młodzieniec. To stary kawał, który jednak doskonale obrazuje chorobę, na którą cierpi część naszego społeczeństwa. _ Nicnierobienie _ bywa ponoć zakaźne, a jedynym lekarstwem przynoszącym ulgę w tym stanie, jest renta - na nieszczęście zarażonych, tylko ZUS może ją zaaplikować. Zanim to zrobi, musi _ niezdolnego do pracy _ pooglądać i dokładnie wypytać. Może tylko udaje padaczkę, a kręgosłup wcale go nie boli? Gra toczy się o dużą stawkę i to dla obu stron.

997,38 zł brutto miesięcznie - to minimalna renta dla osoby, która po chorobie zawodowej czy wypadku, na przykład samochodowym, jest całkowicie niezdolna do jakiejkolwiek pracy. W zeszłym roku na takie świadczenia państwo wydało ponad 18 mld zł. Rencistów jest u nas ponad milion. Nic dziwnego, że ZUS niechętnie przyznaje kolejne świadczenia. Przecież mamy kryzys i każda złotówka się liczy. W tym roku deficyt zakładu wyniesie prawdopodobnie 52 mld zł.

Z drugiej strony mamy ponad dwa miliony bezrobotnych. Lekarze z ZUS dobrze wiedzą, że wśród nich czają się i tacy, którzy zamiast uczciwej pracy wolą darmowe pieniądze z państwowej kasy. Dlatego kandydatów na rencistę traktują ostro. Tutaj nie ma przebacz - jedna trzecia z nich odchodzi z kwitkiem i pustym kontem.

Na forach internetowych niedoszli renciści wciąż wylewają żale. Ewa skarży się na padaczkę, która nie pozwala jej spać. Dla ZUS żaden problem - niech nie bierze nocek. Tomek stracił w wypadku nogę. Co na to ZUS? Na szczęście została mu głowa, więc niech podejmie pracę umysłową. Nikt w Polsce - teoretycznie - nie powinien dostać renty tylko dlatego, że jest po prostu chory. W praktyce bywa różnie.

Sposób przydzielania rent w ostatnich latach sprawdzili eksperci z NIK. Ich raport ujrzał światło dzienne w zeszłym miesiącu. Wynika z niego, że powszechną praktyką stosowaną w ZUS było wydawanie decyzji o przyznaniu renty przez lekarzy, którzy nie byli specjalistami w orzekanej chorobie. Do tego zbyt rzadko korzystali oni z konsultacji i specjalistycznych badań - prawie 40 proc. zespołów powiatowych w ogóle nie pomyślało o tym, by kandydata do renty wysłać na badania określające niepełnosprawność. To sprzyja oszustwom!

W konsekwencji blisko 35 proc. orzeczeń była uchylana lub zmieniana w postępowaniu odwoławczym i to na podstawie analizy tej samej dokumentacji. Wniosek z raportu NIK jest jeden - część lekarzy jest niezdolna do wykonywania swojej pracy. Może czas, by poszli na rentę?

Autor felietonu jest dziennikarzem Money.pl

dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)