Około dwa miliony złotych rocznej pensji. Do tego prestiż związany z kierowaniem jedną z najważniejszych instytucji finansowych w Polsce - nic dziwnego, że zmiana na stanowisku prezesa GPW przyciąga uwagę mediów i inwestorów. Szkoda tylko, że styl - w jakim się ona dokonuje - znów odbije się na reputacji giełdy.
Ilekroć pomyślę o zmianach w fotelu szefa warszawskiej giełdy, w pierwszej kolejności przypomina mi się historia byłego prezesa GPW Ludwika Sobolewskiego, który stracił stanowisko po tym, gdy odkrył w sobie duszę filmowca i w nietypowy sposób postanowił pomóc w finansowaniu _ zimowej komedii w gorącym klimacie _ „_ Last minute”. _
Komedii tak gorącej, że najbardziej rozgrzał się od niej fotel Ludwika Sobolewskiego. Smaczku całej sprawie dodało oczywiście to, że w filmie zagrała jego partnerka Anna Szarek, a prezes kluczowej w Polsce instytucji finansowej, zamiast w prasie finansowej, przez jakiś czas brylował w mediach plotkarskich. Wyleciał z hukiem, by potem wylądować w fotelu szefa giełdy... w Rumunii.
Adam Maciejewski, który przyszedł na jego miejsce, miał między innymi naprawić wizerunek GPW po obyczajowym skandalu. Fachowiec związany z giełdą od dwudziestu lat. Stroniący od polityki. W przeciwieństwie do Ludwika Sobolewskiego okazał się osobą bardzo otwartą. Również samą giełdę postanowił otworzyć dla zwykłych ludzi. Bo jak przekonywał w ostatniej rozmowie z Money.pl, _ giełda nie może być skostniałą instytucją z prezesem zamkniętym w wieży z kości słoniowej. _
Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/17/m310545.jpg ) ] (http://www.money.pl/gielda/wiadomosci/artykul/adam;maciejewski;dla;money;pl;zarzad;kluczowej;w;kraju;instytucji;finansowej;zostal;zaatakowany;w;nieczysty;sposob;co;nie;powinno;sie;zdarzyc,175,0,1558959.html) *Prezes GPW dla Money.pl: Mam dowody na to, że byłem śledzony, preparowano na mnie donosy * - Mam dowody na to, że byłem śledzony i fotografowany - mówi w wywiadzie dla Money.pl prezes warszawskiej giełdy.
I gdy już wydawało się, że ta sztuka mu się udała, wówczas wybuchła kolejna bomba. Do mediów wyciekł e-mail Adama Maciejewskiego do pracowników, w którym opisuje on giełdę jako piękną łąkę, pod którą jest bagno. Z kolei w wywiadzie dla Money.pl prezes GPW podzielił się swoją wiedzą na temat tego, że w ostatnich tygodniach był śledzony i preparowano donosy, które miały skompromitować nie tylko jego jako szefa GPW, ale również zahaczały o jego życie prywatne.
Szkoda tylko, że wszystko dzieje się tuż przed zmianą na stanowisku prezesa GPW. Kadencja Adama Maciejewskiego upływa z końcem czerwca. O wyborze nowego szefa giełdy w praktyce jako dominujący akcjonariusz zdecyduje Skarb Państwa, który dopiero kilka dni temu oficjalnie wskazał kandydaturę dotychczasowego wiceministra skarbu Pawła Tamborskiego.
Można dyskutować o tym, dlaczego w przypadku tak ważnej z punktu widzenia gospodarki instytucji nie jest organizowany konkurs na stanowisko prezesa? A nawet jeżeli nie jest, to dlaczego następca Adama Maciejewskiego nie został oficjalnie wskazany co najmniej kilka miesięcy wcześniej, tak by przejęcie władzy zorganizować w cywilizowany sposób? Ucięłoby to pole do wszelkich spekulacji, a sama reputacja GPW po raz kolejny nie zostałaby narażona na szwank.
Autor jest dziennikarzem Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl