Sesja azjatycka, poza przeceną walut Antypodów, nie przyniosła większych przetasowań na rynku walutowym. Oznacza to, że kurs GBPUSD utrzymuje się powyżej psychologicznej bariery 1.30, nie oddając wczorajszych zdobyczy i testując górne ograniczenie spadkowego kanału. Wobec stabilnego zachowania amerykańskiego dolara, zasadniczo bez zmian pozostaje sytuacja na EURUSD, gdzie już trzecią sesję rynek konsoliduje się w okolicach 1.17. Ciekawie, wygląda układ na najważniejszych rynkach giełdowych, gdzie po osiągnięciu świeżych historycznych szczytów przez S&P 500 i Nasdaq, kontrakty poddały się lekkiej korekcie, na co wpływ miały spadki na azjatyckich rynkach akcyjnych.
Co wpłynęło na pogorszenie sentymentu? Wydaje się, że jedną z odpowiedzi jest większa uwaga z jaką Donald Trump zaczął się znów przyglądać sytuacji na Półwyspie Koreańskim. Brak postępów w sprawie denuklearyzacji Korei Północnej pociągnął za sobą groźby ze strony amerykańskiego prezydenta o gotowości do wznowienia wspólnych ćwiczeń wojskowych z Koreą Południową i Japonią. Co więcej, Trump nie omieszkał oskarżyć Pekinu wskazując, że jego przedstawiciele przeszkadzają w negocjacjach z reżimem Kim Dzong Una, ze względu na trwający konflikt handlowy z USA. Widać więc, że sytuacja jest krucha i ewentualna eskalacja może, przynajmniej chwilowo, przełożyć się na większy popyt na bezpieczne aktywa. W najbliższym czasie jest to o tyle bardziej prawdopodobne, że sytuacja na rynkach wschodzących, a w szczególności w Argentynie i Turcji, daleka jest od stabilnej. Turecka lira traci już trzecią kolejną sesję i znów znajduje się w bezpośredniej okolicy tegorocznych minimów. Niechęć Ankary do skorzystania z
konwencjonalnych narzędzi polityki monetarnej sprawia, że najgorsze może być jeszcze przed lirą i turecką gospodarką, co także jest zagrożeniem dla nastrojów na największych światowych parkietach (szczególnie tych ze Starego Kontynentu).
Najważniejszym punktem dnia wydają się jednak dane z USA, w tym przede wszystkim, odczyt inflacji bazowej PCE, która służy Rezerwie Federalnej do określania celu inflacyjnego. Jeżeli wzrost cen okaże się zgodny z oczekiwaniami (wzrost o 0.2% m/m), to będziemy mieli do czynienia z pierwszym od kwietnia 2012 roku odczytem na poziomie 2% r/r. Nawet dla gołębich członków Fed, dotarcie inflacji do celu, będzie symbolicznym momentem, co w połączeniu z dużą liczbą niewiadomych w zakresie geopolityki oraz rozmów handlowych, kreuje szanse dla giełdowych niedźwiedzi, na przynajmniej chwilowe, przerwanie dominacji kupujących oraz może sprzyjać odbiciu amerykańskiego dolara po słabej serii z ostatnich dni.