Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|
aktualizacja

Polska latami zaniedbywała sprawę imigrantów. Teraz musi szybko to nadrobić

Podziel się:

Od początku wojny w Ukrainie do Polski przybyło setki tysięcy uchodźców. W odpowiedzi rząd zapowiedział uproszczenie procedur legalizacji ich pobytu w kraju i otwarcie naszego rynku pracy. Nie wiadomo jednak, jak duża część uchodźców z tego skorzysta. Teoretycznie jest on w stanie wchłonąć nawet 700 tys. nowych pracowników. Eksperci zwracają jednak uwagę, że osoby uciekające przed wojną zmagają się przede wszystkim z traumą i nie są typowymi emigrantami zarobkowymi.

Polska latami zaniedbywała sprawę imigrantów. Teraz musi szybko to nadrobić
Uchodźcy potrzebują dziś dachu nad głową i psychologicznego wsparcia (kf) PAP/Vitaliy Hrabar (PAP, PAP/Vitaliy Hrabar)

Od momentu inwazji Rosji na Ukrainę granicę z Polską przekroczyło już ponad 400 tys. ludzi. W pomoc uchodźcom włączyły się spontanicznie zarówno prywatne osoby, jak i firmy, instytucje czy organizacje przedsiębiorców. Proponują dach nad głową, finansową pomoc, darmowy transport, usługi medyczne i pomoc w znalezieniu zatrudnienia.

– Oferujemy pomoc w znalezieniu miejsca pracy, noclegu, zapewniamy miejsce dziennego pobytu dla dzieci i pomoc psychologiczną. Staramy się pomagać systemowo – mówi Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Dodaje, że FPP stara się robić to, co umie najlepiej, czyli tworzy nowe miejsca pracy. – W tej chwili udało nam się już stworzyć 250 takich miejsc w całej Polsce. Zapewniamy także miejsca noclegowe. Zależy nam zwłaszcza na stworzeniu domów opieki dziennej dla dzieci, które przyjeżdżają do nas ze swoimi matkami – podkreśla Kowalski.

W ostatnich dniach rząd zapowiedział uproszczoną ścieżkę legalizacji pobytu uchodźców. Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, poinformowała, że osoby, których pobyt został uznany za legalny, będą miały także swobodny dostęp do polskiego rynku pracy. W tym celu zostanie przygotowana m.in. specjalna ustawa. Obywatele Ukrainy będą mieć także dostęp do świadczeń rodzinnych, w tym 500 plus. Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service chwali te posunięcia.

 To dobry ruch i duże ułatwienie zarówno dla małych, jak i dużych pracodawców, zwłaszcza że procedury legalizacji pobytu uchodźców są zwykle skomplikowane i mogą trwać nawet pół roku. Obecnie w trudnej sytuacji są zwłaszcza kobiety, które przyjeżdżają do nas z małymi dziećmi, bo ich mężowie walczą. Aby je zatrudnić, muszą być spełnione określone warunki, dzieci trzeba wysłać do przedszkola lub szkoły. Taką rodzinę trzeba także wesprzeć finansowo. W tym przypadku 500 plus będzie rzeczywistą pomocą – ocenia.

Jego zdaniem polski rynek pracy jest obecnie w stanie wchłonąć w najbliższych miesiącach blisko pół miliona ludzi, a do końca roku nawet 700 tys. Ekspert zwraca uwagę na to, że potencjał naszego rynku związany jest m.in. z pogłębiającym się problemem demograficznym, czyli starzeniem się polskiego społeczeństwa.

– Obecnie nie widzimy jednak dużego odpływu pracowników z Ukrainy w związku z wojną. Na pewno jest to mniejsza skala niż na początku pandemii. W tej chwili mamy ponad 150 tys. wakatów, czyli dostępnych miejsc pracy. Wiele z ofert nie zostało jednak zgłoszonych do urzędów pracy. Teraz będzie o wiele łatwiej je obsadzić – twierdzi.

Dodaje, że Personnel Service wraz z Pracodawcami RP prowadzi działania adresowane do wszystkich pracodawców w Polsce. – Chcemy znaleźć potencjalne miejsca pracy, gdzie można zatrudnić kobiety z Ukrainy, zwłaszcza te, które przyjeżdżają z małymi dziećmi – informuje Krzysztof Inglot.

Zobacz także: Sytuacja w punktach przygranicznych z Ukrainą. Relacja reportera WP

Praca to dużo lepsza perspektywa niż obóz dla uchodźców

Eksperci, z którymi rozmawiał money.pl uważają, że dziś niezbędna jest także szybka nostryfikacja dyplomów. – Obecna procedura pozwala np. na prowadzenie praktyki lekarskiej pod nadzorem, następnie taki lekarz ma pięć lat na nostryfikację dyplomu. Temat szybkiej nostryfikacji warto jednak przedyskutować ze środowiskiem lekarskim – zaznacza prezes Personnel Service.

Jego zdaniem kolejną ważną kwestią są m.in. szkolenia. – Moim zdaniem powinniśmy w krótkim czasie uruchomić dofinansowanie dla pracodawców na uruchomienie szkoleń do nauki języka polskiego dla przyjeżdżających, aby ułatwić im odnalezienie się w nowej rzeczywistości. Środki na ten cel mogłyby pochodzić m.in. z Krajowego Funduszu Szkoleniowego – uważa nasz rozmówca.

Z kolei Michał Podulski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia oraz przewodniczący podzespołu problemowego Rady Dialogu Społecznego ds. reformy rynku pracy, podkreśla, że praca w Polsce to dla osób uciekających przed wojną zdecydowanie lepsza perspektywa niż np. obóz dla uchodźców.

Dziś uchodźcami stają się głównie kobiety z dziećmi. Dla nich praca to szansa. Konieczne jest jednak zapewnienie kwestii formalnych – twierdzi.

Jak mówi, obecnie potrzebne jest więc błyskawiczne uruchomienie szybkiej ścieżki legislacyjnej związanej z zatrudnieniem i przyspieszeniem wydawania dokumentów uchodźcom, umożliwiając im legalny pobyt w Polsce. Pomocne może być m.in. przeniesienie tego typu procedur z urzędów wojewódzkich do powiatowych urzędów pracy, które także mają fachową kadrę.

Ekspert proponuje także ułatwienie pozostania w Polsce osobom, którym kończą się obecnie wizy. – W ich przypadku opieramy się na tzw. ustawie covidowej, która umożliwia przedłużenie legalnego pobytu do momentu zakończenia epidemii oraz wydłuża do 30 dni po jej ustaniu. Warto stworzyć zapis o podobnych skutkach, uzasadniając to działaniami zbrojnymi na Ukrainie – wyjaśnia.

Michał Podulski uważa, że konieczne są także zmiany w przepisach dotyczące ustawy o pracy tymczasowej i limitach zatrudnienia. Przypomnijmy, że obecnie czas pracy pracowników tymczasowych zatrudnionych przez jednego pracodawcę podlega czasowym ograniczeniom. Wynosi maksymalnie 18 miesięcy w ciągu kolejnych 36 miesięcy.

Dodatkowo od czerwca 2017 r. weszły w życie przepisy, zgodnie z którymi pracodawcy mają obowiązek prowadzić ewidencję czasu pracy pracownika tymczasowego. Za ich nieprzestrzeganie grożą kary. – Uważam, że pora na zmianę tych zapisów, aby osoby, które np. teraz walczą na Ukrainie, nie musiały się zastanawiać, czy np. za miesiąc nie kończą im się ustawowe limity. To narażenie ich na niepotrzebny stres – mówi Michał Podulski.

Uchodźcy potrzebują psychologicznego wsparcia

Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora ds. badań i analiz w Polskim Instytucie Ekonomicznym, zwraca uwagę na to, że uchodźcy nie są typowymi emigrantami zarobkowymi.

Ci ludzie przede wszystkim uciekają przed wojną. Wśród osób, które trafiają do Polski, blisko połowę stanowią osoby nieletnie. Pojawiają się też osoby starsze i cudzoziemcy, których wojna zastała w Ukrainie. W obecnej fali migrantów prawie w ogóle nie ma mężczyzn, bo oni w wyniku mobilizacji i stanu wojennego na Ukrainie nie mogą opuszczać kraju – mówi Kubisiak.

Dodaje, że często są to osoby po traumatycznych przeżyciach, które pozostawiły w Ukrainie cały swój dobytek i rodziny. Dlatego według niego praca to jedna z ostatnich rzeczy, o jakich myślą po wjeździe do naszego kraju. – Te osoby dzisiaj przede wszystkim potrzebują wsparcia – dachu nad głową i opieki psychologicznej. W kolejnym etapie zorganizowania jakiejś opieki nad dziećmi. To niesie pewne konsekwencje odnośnie do rynku pracy i gospodarki – mówi rozmówca money.pl.

Według niego w kontekście obecnych wyzwań trudno odnosić się do sytuacji sprzed roku. Wówczas w trzecim kwartale w Polsce było oficjalnie około 150 tys. wakatów. – Ubiegły rok był zarazem rekordowy pod względem liczby imigrantów zarobkowych, którzy przybyli do Polski. Jednak migracja, z którą obecnie mamy do czynienia, nie jest nastawiona w pierwszej kolejności na cele zarobkowe. To oznacza, że wakaty, które mieliśmy głównie w m.in. w budownictwie, przemyśle oraz logistyce nie będą odpowiednie np. dla kobiet, które chciałby podjąć pracę – tłumaczy Kubisiak.

Dlatego ekspert uważa, że nie należy dziś zbytnio szafować liczbą dostępnych miejsc pracy, bo to nie jest właściwy moment. – Nie wiemy, jak długo potrwa wojna i jakie będą scenariusze militarne. Możliwe, że część z tych osób, które obecnie przybywają do Polski, po ustaniu działań wojennych będzie chciała wrócić do swoich rodzin. Za wcześnie jest zatem na dyskusję, czy osoby, które uciekają przed wojną to potencjalna siła robocza – podsumowuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl