Władze Moskwy i obwodu moskiewskiego ogłosiły środę dniem żałoby po śmierci ofiar zamachu terrorystycznego. Terrorysta samobójca zdetonował w poniedziałek ładunki wybuchowe w hali przylotów portu lotniczego Domodiedowo. Eksplozja zabiła 35 osób, a około 180 zostało rannych.
"Wyrażamy żal i współczucie po śmierci ofiar terrorystycznego zamachu" - napisali we wspólnym oświadczeniu: mer Moskwy - Siergiej Sobianin i gubernator obwodu Borys Gromow. Rosyjskie służby specjalne podejrzewają imigrantów z Północnego Kaukazu o zorganizowanie zamachu. Bezpośrednim sprawcą był najprawdopodobniej mężczyzna, który wniósł ładunki wybuchowe do poczekalni hali przylotów i tam je zdetonował.
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oskarżył administrację lotniska o zaniedbania i polecił wprowadzenie nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa na lotniskach i dworcach. "Jeśli port lotniczy przyjmuje taką liczbę pasażerów, to powinien stworzyć odpowiednie warunki dla pełnej kontroli osób i bagażu" mówił prezydent.
Jednak zdaniem eksperta, byłego funkcjonariusza FSB Anatolija Jermolina, takie działania mijają się z celem. "Zaraz po zamachu wprowadzamy zaostrzone kontrole, a później, im więcej upływa czasu, tym mniej rygorystycznie sprawdzamy ludzi" - twierdzi ekspert. Jermolin wypowiedzi dla radia "Svoboda" podkreśla, że "do zamachów terrorystycznych dochodzi i będzie dochodzić. Należy do tego się przygotowywać zdając sobie sprawę, że dziś bardzo trudno jest walczyć ze współczesnymi terrorystami".
