Po spotkaniu liderzy Europy Środkowo-Wschodniej mówili zgodnie, że trzeba sprzeciwić się protekcjonizmowi gospodarczemu na Zachodzie, że Unia powinna być solidarna i zjednoczona. Rzeczywiście w tej sprawie różnic nie ma.
P
ojawiły się one
jednak
, gdy Węgrzy zaproponowali utworzenie specjalnego funduszu pomocowego dla Europy Środkowo-Wschodniej. Entuzjazmu żaden kraj naszego regionu nie wykazał.
Warszawa tłumaczyła na przykład, że nie można wszystkich państw traktować jednakowo, bo Polska, czy Czechy są w o wiele lepszej sytuacji niż kraje bałtyckie lub Węgry. Można więc zaryzykować twierdzenie, że rząd w Budapeszcie, przedstawiając swój plan bez wcześniejszych uzgodnień, trochę zepsuł spotkanie organizowane przez Polskę. Okazało się, że ta solidarność w regionie ma swoje granice.
W
jednym
jednak
miniszczyt osiągnął swój cel. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej pokazały, że będą głośno protestować, jeśli państwa w zachodniej części kontynentu będą chronić tylko swoje gospodarki i szkodzić tym samym innym.