Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Odra" o współpracy hr. Wojciecha Dzieduszyckiego z UB i SB

0
Podziel się:

O "lustracji, która dotarła do Wrocławia i
zaczęła się od hrabiego Wojciecha Dzieduszyckiego" będzie można
przeczytać w październikowym numerze miesięcznika "Odra".

O "lustracji, która dotarła do Wrocławia i zaczęła się od hrabiego Wojciecha Dzieduszyckiego" będzie można przeczytać w październikowym numerze miesięcznika "Odra".

Periodyk ukaże się w środę. Oprócz listu od redakcji, z którą przez wiele laty współpracował Dzieduszycki, ale i na którą donosił, będzie można też przeczytać wyznanie córki - Małgorzaty Dzieduszyckiej, wypowiedziane na wieść o tym, że jej ojciec to TW "Turgieniew".

W ubiegłym tygodniu Dzieduszycki w liście do prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza i wrocławian przyznał się, że współpracował ze służbami bezpieczeństwa.

"W 1949 r. zmuszono mnie do podpisania +lojalki+, robiąc ze mnie w ten sposób tajnego współpracownika SB. Wyparłem te fakty z pamięci na tyle skutecznie, że dzisiaj nie wiem, kogo mogłem tym skrzywdzić, kogo powinienem prosić o wybaczenie. Podobno dotyczyło to kolegów z redakcji. Proszę przyjąć ode mnie słowa przeprosin" - pisał w liście Dzieduszycki na kilka dni przed ukazaniem się materiału w "Odrze".

PAP udało się przeczytać materiał poświęcony Dzieduszyckiemu wcześniej, dzięki uprzejmości redaktora naczelnego "Odry" Mieczysława Orskiego. On sam jednak nie chciał się wypowiadać na ten temat. "Wszystko, co mieliśmy do powiedzenia, zamieściliśmy w naszym liście" - podkreślił Orski.

"Było oczywiste, że lustracja dotrze w końcu także do Wrocławia. Ale że zacznie się od Wojciecha Dzieduszyckiego, pewnie niewielu osobom przyszło do głowy. Tymczasem dziś jest to już faktem. Wojciech Dzieduszycki, legenda i symbol Wrocławia, podpisał pod koniec lat czterdziestych zobowiązanie do współpracy z tajną policją" - czytamy w liście zamieszczonym w najnowszej "Odrze".

Podkreślono w nim, że "nie ma wątpliwości, jak było". "Nie podlega (...) dyskusji, że okazał słabość, pozwolił się złamać, a później już nie potrafił wyplątać się z sieci, którą na niego zarzucono. Nie da się jednak uczciwie i sprawiedliwie ocenić tego, co się stało, nie znając wszystkich okoliczności tamtych wydarzeń" - napisali redaktorzy "Odry".

Przyznają, że bardzo trudno im uwierzyć, że "człowiek, który przez całe życie uprawiał krytykę używając tylko superlatyw, w kontaktach z bezpieką zmieniał się w Mr. Hyde'a".

Na koniec podkreślono, że "pozostanie winą Wojciecha Dzieduszyckiego, że nie potrafił odmówić, zgodził się na współpracę, informował, pisał charakterystyki, składał raporty w zamian za paszport czy choćby tylko za spokój i prawo do kontynuowania kariery, trudno jednak uwierzyć, że świadomie chciał tym, co mówił i pisał, wyrządzić komuś krzywdę".

Historycy rzeszowskiego oddziału IPN Krzysztof Kaczmarski i Dariusz Iwaneczko kończą opracowywanie artykułu "Życie w ukryciu, czyli agenturalna współpraca Wojciecha Dzieduszyckiego z aparatem bezpieczeństwa Polski Ludowej w latach 1949-1972".

Publikacja ukaże się w listopadzie. Według historyków, Dzieduszycki nie tylko wiedział co robi, ale "współpracował bardzo efektywnie". W ich ocenie, podczas 23-letniej współpracy Dzieduszycki napisał przynajmniej 400 wielostronicowych donosów na kilkaset osób. "Pisał nie tylko o prywatnych i intymnych sprawach wielu ludzi, ale sam sobie wyznaczał zadania, które przygotuje na następne spotkanie" - mówił PAP Kaczmarski.

Małgorzata Dzieduszycka w rozmowie z PAP przyznała, że choć informacja o współpracy ojca z UB i SB jest dla niej szokiem, to jednak będzie go "bronić do upadłego". "W mojej pamięci pozostanie człowiekiem, który zawsze był życzliwy dla ludzi" - podkreśliła. Przyznała, że ojciec od zawsze nosił w sobie jakiś cień, pesymizm. "Dzisiaj już wiem, co to było. Rozumiem go i kocham jeszcze bardziej" - mówiła Dzieduszycka. Jak dodała, wolałaby, aby cała sprawa wyszła na jaw już po jego śmierci.

Tymczasem "Solidarność'80" domaga się, aby pozbawić Dzieduszyckiego wszelkich odznaczeń i Honorowego Obywatelstwa Wrocławia. Pismo w tej sprawie przewodniczący "S" '80 Zbigniew Półtorak przesłał do premiera, prezydenta RP oraz prezydenta Wrocławia.

Najprawdopodobniej decyzję w tej sprawie podejmie rada miasta, która nadała hrabiemu honorowy tytuł pod koniec października 1999 r. Jak się dowiedział nieoficjalnie PAP, radni nie chcą pozbawiać tytułu 94-letniego, bardzo schorowanego Dzieduszyckiego. Wolą nakłonić go, aby sam z niego zrezygnował. (PAP)

umw/ par/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)