Premier Turcji skrytykował demonstrantów, których setki tysięcy wyszły w środę na ulice miast po pogrzebie 15-letniego chłopca, zmarłego w wyniku obrażeń odniesionych latem zeszłego roku podczas starć uczestników antyrządowych protestów z policją.
"Próba wzniecania pożarów na ulicach 18 dni przed wyborami nie jest demokratyczną postawą" - mówił Recep Tayyip Erdogan na wiecu wyborczym w mieście Mardin na południu kraju. Wybory samorządowe odbędą się w Turcji 30 marca.
"Apeluję o poczucie odpowiedzialności do organizacji pracodawców, do związków zawodowych i organizacji pozarządowych, które prowokują incydenty. Każdy, kto ma jakieś problemy, powinien rozwiązać je przy urnie wyborczej 30 marca" - powiedział.
W Ankarze policja użyła w środę gazu łzawiącego i armatek wodnych przeciwko tysiącom demonstrantów, którzy zebrali się, by oddać hołd nastolatkowi ranionemu przez policję podczas zamieszek w Stambule w czerwcu 2013 r. Chłopak zmarł we wtorek w jednym ze stambulskich szpitali.
W stambulskiej dzielnicy Okmeydani, w której mieszkał nastolatek, zebrały się w środę dziesiątki tysięcy ludzi. "Chcemy dymisji rządu", "Tayyip zabójca" - skandował tłum. Policja użyła gazu łzawiącego, armatek wodnych oraz gumowych pocisków.
Zeszłoroczne protesty w Stambule przeciwko budowie centrum handlowego i meczetu na terenie parku Gezi szybko przerodziły się w wielkie demonstracje przeciwko polityce Erdogana i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).(PAP)
az/ mc/
15974888 15975623,arch.