Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Schulz uznaje porażkę i chce ugrać stanowisko dla socjalistów

0
Podziel się:

Lider socjalistów w Parlamencie Europejskim Martin Schulz przyznał w
czwartek, że jego przeciwnik polityczny, ubiegający się o reelekcję szef Komisji Europejskiej Jose
Barroso i bez głosów lewicy uzyska wystarczające poparcie podczas głosowania w środę. Zaoferował
Barroso głosy socjalistów w zamian za zobowiązanie "na piśmie", że program KE będzie bardziej
socjalny, a jej wiceprzewodniczącym i szefem unijnej dyplomacji zostanie przedstawiciel lewicy.

Lider socjalistów w Parlamencie Europejskim Martin Schulz przyznał w czwartek, że jego przeciwnik polityczny, ubiegający się o reelekcję szef Komisji Europejskiej Jose Barroso i bez głosów lewicy uzyska wystarczające poparcie podczas głosowania w środę. Zaoferował Barroso głosy socjalistów w zamian za zobowiązanie "na piśmie", że program KE będzie bardziej socjalny, a jej wiceprzewodniczącym i szefem unijnej dyplomacji zostanie przedstawiciel lewicy.

Jak tłumaczył na konferencji prasowej, jego oferta pozwoli Barroso na zbudowanie dużej proeuropejskiej większości w PE. "A nie opartej tylko na głosach partii braci Kaczyńskich i brytyjskich konserwatystów" - powiedział Schulz.

Uczynił aluzję do deklaracji wiceprzewodniczącego grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Timothy Kirkhope'a, iż 54-osobowa grupa - złożona głównie z PiS, czeskiego ODS i postrzeganych w PE jako eurosceptyczni brytyjskich konserwatystów - poprze Barroso.

"Wszyscy wiedzą, że byłem przeciw Barroso. (...) Ale przegraliśmy wybory do PE, w tym także Komisję Europejską. Moim zadaniem jest teraz spróbować zapewnić socjalistom jak największe możliwe wpływy w Komisji Europejskiej" - oświadczył Schulz.

Jego zdaniem, jest pewne, że nawet bez głosów socjalistów Barroso dostanie poparcie wystarczającej większości w głosowaniu w środę. Zwłaszcza po deklaracjach poparcia od posłów z trzeciej pod względem wielkości grupy liberałów i demokratów. Zaznaczył jednak, że bez poparcia socjalistów, drugiej siły politycznej w PE, będzie to większość słaba. "Jeśli chce mieć większość kwalifikowaną, to osiągnie ją tylko z nami" - zaznaczył.

Zaapelował, by Barroso zobowiązał się do środy, że do swego programu włączy postulaty socjalne (m.in. rewizja dyrektywy o oddelegowanych pracownikach i dyrektywy o czasie pracy oraz zapewnienie przetrwania usług użytku publicznego i ich socjalnego wymiaru). "Chcę wiążących gwarancji na piśmie" - dodał.

Ponadto socjaliści chcą, by Barroso zobowiązał się, że wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej (obecnie Javier Solana), który po wejściu w życie Traktatu z Lizbony stanie się jednocześnie wiceprzewodniczącym KE, będzie pochodził z socjaldemokracji. "To naturalne" - uznał. Pytany przez dziennikarzy, Schulz zaprzeczył jednak, iż chodzi mu o stanowisko dla lidera niemieckiej socjaldemokracji Franka-Waltera Steinmeiera, w przypadku, gdyby SPD przegrała wybory w Niemczech i Steinmeier nie został kanclerzem.

"Nie chodzi o mojego przyjaciela Franka Steinmeiera, bo przecież to on będzie przyszłym kanclerzem Niemiec, a nie da się pogodzić tych dwóch stanowisk" - powiedział.

Przewodniczący grup politycznych w PE potwierdzili w czwartek, że głosowanie w sprawie reelekcji Barroso odbędzie się podczas najbliższej sesji 16 września w Strasburgu. Jedynie socjaliści i Zieloni domagali się odłożenia głosowania na "po" referendum w Irlandii w sprawie Traktatu Lizbońskiego (2 października), ale nie mieli wystarczającej większości. Gdyby ich propozycja przeszła, Barroso potrzebowałby według Traktatu z Lizbony poparcia większości kwalifikowanej, czyli ponad połowy z wszystkich 736 europosłów. Według obowiązującego Traktatu z Nicei, do zatwierdzenia Barroso wystarczy w najbliższą środę połowa eurodeputowanych obecnych podczas głosowania.

Według obliczeń dokonanych przez PAP na podstawie deklaracji liderów politycznych, Barroso może liczyć na wystarczające poparcie, ale raczej nie na imponującą większość. Niespodzianka jest jednak możliwa, bo głosowanie będzie tajne.

Kandydaturę Barroso oprócz posłów EKR poprze rodzina polityczna, która go wystawiła, czyli chadecka frakcja Europejskiej Partii Ludowej (265 posłów), a także znaczna część trzeciej pod względem wielkości grupy liberałów i demokratów (84 europosłów), w tym liberałowie niemieccy, brytyjscy, skandynawscy i belgijscy, choć sam przewodniczący tej frakcji, były premier Belgii Guy Verhofstadt nie ukrywał, że nie jest zachwycony tą kandydaturą, i wciąż stawiał w środę Barroso nowe warunki.

Zieloni (55 europosłów) i komuniści (35 głosów) potwierdzili po przesłuchaniu Barroso w środę, że zagłosują przeciw. Socjaliści deklarują, że będą głosować przeciw lub wstrzymają się od głosu (poza Hiszpanami i Portugalczykami, którzy zamierzają głosować za), chyba że Barroso spełni jeszcze ich postulaty socjalne. Ale jeśli Barroso przyjmie ofertę Schulza, to niewykluczone, że wówczas z poparcia dla niego wycofają się najbardziej prorynkowi i liberalni posłowie.

Inga Czerny (PAP)

icz/ kot/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)