Dziewczynki uczymy promocji, chłopców inwestowania? Badaczka: "Potem trudno to przełamać"

Rok temu robiłam badania dotyczące socjalizacji ekonomicznej. Sprawdzaliśmy jak edukujemy finansowo dziewczynki i chłopców. Okazało się, że owszem, że poświęcamy tyle samo czasu. Tylko gdyby przyjrzeć się głębiej, to dziewczynki edukujemy co do tego, jak zarządzać budżetem domowym, jak wytropić dobrą promocję, jak porównywać etykiety na produktach, podczas gdy chłopców uczymy przedsiębiorczości, inwestowania, rozmawiamy z nimi o podatkach i mówimy, że świat finansowy należy do nich - wyjaśnia w programie "Horyzonty" badaczka.

Jak podkreśla, jeśli dzieci wyrastają w przekonaniu, że inwestowanie jest dla chłopców, a dziewczynki są od konsumpcji, to potem trudno to przełamać i powiedzieć "jestem w poprzek".

Czy to oznacza, że "jestem męska"? Nie, chcę być i kobieca i inwestować. Z raportu "Polki nieinwestorki", który przeprowadzałam przed rokiem, wynika, że co mamy w głowach. Okazało się, że Polki które nie inwestują, uważają, że mają gorsze predyspozycje do inwestowania niż mężczyźni i inne kobiety. Postrzegały się z mniejszymi kompetencjami "na start", wydawało im się, że to nie dla nich. A te Polki, które przeszły tę barierę i zainwestowały, sądziły dalej, że są "głupsze niż mężczyźni" - dowodzi ekspertka.

- Jasne, mamy różne profile, ale nie proponowałabym różnych strategii inwestycyjnej kobietom i mężczyznom. Jednym i drugim należą się skuteczne. Różnica powinna dotyczyć sposobu komunikacji - kobiety są wrażliwe na inne komunikaty. Nie zmienia to faktu, że decyzja (finansowa) i kontekst będzie taki sam - puentuje Sekścińska.