Przez pierwsze dwa tygodnie września ZNP prowadzi wśród nauczycieli ankietę, dotyczącą formy ewentualnego protestu. Na tej podstawie, na prezydium Związku 16 września, podejmie decyzję co do dalszych kroków. Natomiast przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz nie ukrywa, że jest zwolennikiem podjęcia protestu.
Zapytaliśmy szefa MEN o tę sprawę. - Prezydium ZNP spotyka się raz na kilka tygodni i cóż z tego? - mówi money.pl minister edukacji. - Sam przywódca ZNP mówi, że dzisiaj nie wolno wywoływać strajku, trzeba najpierw zapytać nauczycieli, czy oni chcą jakiegokolwiek protestu i jakiej formy protestu - dodaje.
- Po drugie, zgodnie z prawem nie ma czegoś takiego, jak przerwanie strajku. Dziś postulaty ZNP zaczynają się zmieniać, bo z tego co słyszałem, prezes tego związku mówi o jakości edukacji, jakiś innych elementach, które chcą postulować. A jeśli pojawiają się nowe postulaty, to muszą na nowo rozpocząć spór zbiorowy.
A spór zbiorowy oznacza na nowo rozmowy, negocjacje, mediacje, a później dopiero jakaś ewentualna forma protestu. Wydaje mi się zresztą, że nauczyciele nie są tacy skorzy jak na wiosnę do najostrzejszych form protestu, jaką jest strajk. Strajku na pewno w najbliższych dniach, tygodniach nie będzie - zapewnia Dariusz Piontkowski.
Minister deklaruje chęć do rozmów z każdym, kto jest gotów dyskutować na temat polskiej szkoły. - Polska szkoła potrzebuje spokoju i rozmowy o tym, jak ta szkoła powinna wyglądać. A ciągłe rewolucje i zmiany na pewno tej szkole nie służą. Jesteśmy w trakcie wdrażania reformy strukturalnej, programowej.
W tym roku zaczyna wchodzić do szkoły średniej i stąd jakieś niepokoje, strajki na pewno tej szkole dobrze nie służą. Trzeba przypomnieć atmosferę, jaka panowała wiosną. Uczniowie przygotowywali się do egzaminów i ta niepewność, która wtedy towarzyszyła uczniom i rodzicom to na pewno nie jest sytuacja, która powinna się powtarzać - mówi minister.