Szwedzkie firmy zmieniają swoich prezesów najszybciej od dekady. Powodem wyjątkowego tempa rotacji kadr kierowniczych ma być silna presja akcjonariuszy na wyniki spółek, której prezesi często nie są w stanie sprostać.
Jak pisze Bloomberg, spośród 50 największych szwedzkich firm w tym roku już siedem pożegnało się ze swoimi prezesami. W 2015 r. dymisji było 12, najwięcej od 2007 roku. Dla porównania, w latach 2007-2014 rocznie stanowisko traciło czterech prezesów wśród 50 największych firm w Szwecji.
Tegoroczna runda zwolnień wyróżnia się szczególnie ostrym, często personalnym tonem komunikatów ogłaszających dymisję prezesów. Jak zauważa agencja, często nie silono się na nawet na uzasadnianie odejścia prezesa jego chęcią spędzania czasu z rodziną, lecz pisano wprost o błędach, jakie mieli popełnić.
Gdy Svenska Handelsbanken w zeszłym tygodniu nieoczekiwanie usunął z fotela prezesa Franka Vang-Jensena, szef rady nadzorczej tego banku, Paer Boman, stwierdził brutalnie, że zadanie to było dla niego "zbyt trudne" i "zbyt duże".
W lipcu Ericsson zwolnił prezesa Hansa Vestberga, a obecnie szwedzkie media spekulują, że kolejny może być szef rady nadzorczej spółki Leif Johansson.
Z kolei stojący na czele Swedbanku Michael Wolf stracił stanowisko zaraz po tym, gdy szef rady nadzorczej powiedział, że prezes jest podejrzewany o nielegalne wykorzystywanie poufnych informacji. Niedługo potem Wolf został oczyszczony z zarzutów, za to pracę stracił szef rady nadzorczej.
- Dobrze, jeśli te zawirowania doprowadzą do bardziej efektywnych sposobów zarządzania firmami, ponieważ to będzie potrzebne - stwierdziła w mailu do Bloomberga Carina Lundberg Markow z firmy ubezpieczeniowej Folksam. - Droga do tego celu będzie jednak dość wyboista - zaznaczyła.