Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Kontrowersje wokół liczenia inflacji. Ekonomiści mBanku obalają mit

44
Podziel się:

Popularny jest mit, że dane GUS dotyczące cen nie do końca oddają rzeczywistość. Ekonomiści mBanku tłumaczą to m.in. koniecznością wielu założeń i uproszczeń. Wskazują jednak, że prędzej inflacja jest niższa niż w podają urzędnicy, a nie na odwrót.

Ceny rosną. Pytanie: jak wyliczyć w jakim tempie?
Ceny rosną. Pytanie: jak wyliczyć w jakim tempie? (jarmoluk / pixabay (CC0 Public Domain))

GUS zaniża inflację? Jak przyznają ekonomiści mBanku, tak twierdzi duża część obserwatorów rynku. Towarzyszą temu teorie spiskowe, sugerujące, że "prawdziwa" inflacja jest ukrywana przez rządy i urzędy statystyczne. W praktyce jednak okazuje się, że oficjalne wskaźniki podawane przez GUS mogą być nie tyle zaniżone, co nawet zawyżone.

"Po pierwsze, konsumenci potrafią błyskawicznie reagować na zmiany cen. Jeśli ulubione mleko podrożeje dwukrotnie, konsument zapewne przerzuci się na tańszy zamiennik lub z mleka zrezygnuje i zastąpi czymś innym. To efekt trudny do uchwycenia przez GUS. (...) Podaje więc inflację faktycznie zawyżoną, bo w pełni nie jest w stanie oddać efektu substytucyjnego" - czytamy w raporcie mBanku.

Kolejnym elementem, który może sprawiać wrażenie zaniżania cen jest efekt dochodowy, którego doświadczają bogacący się konsumenci. Jak zauważają ekonomiści, z biegiem czasu kupujemy towary lepszej jakości. Z tego powodu odczuwamy, że wydajemy na nie więcej pieniędzy. Tymczasem w obiegu gospodarczym w dalszym ciągu dostępne są dobra, które zapewniają podobną użyteczność w niższej cenie.

"Taki efekt możemy obserwować w przypadku cen ubrań. Może się wydawać, że są one coraz droższe, bo konsument chce konsumować lepsze marki. W tym samym czasie jednak na rynku dostępna jest cała gama zamienników, a GUS mierzy porównywalną jakość" - wskazują eksperci.

Zobacz także: Inflacja "zjada" oszczędności wypracowane na lokatach

Statystyki GUS nie są też precyzyjne, bo nie mogą być. W gospodarce funkcjonują setki tysięcy dóbr, przez co każdemu z nich musi zostać przypisana cena i waga, odpowiadająca istotności towaru w typowym koszyku zakupowym przeciętnego Kowalskiego. Konieczne są więc pewne założenia i uproszczenia.

Skąd się biorą wagi? Pochodzą z Badania Budżetów Gospodarstw Domowych (BBGD), czyli z cyklicznego badania ankietowego mierzącego wydatki i dochody około 40 tys. gospodarstw domowych (w założeniu) skrupulatnie wypełniających specjalne dzienniczki, w których zapisują swoje codzienne zakupy. Dzięki nim wiemy co konsumenci kupują i w jakiej ilości. Na tej podstawie powstaje koszyk wydatków konsumpcyjnych z roku poprzedzającego badanie cen (informację od konsumentów trzeba obrobić i wagi z inflacji są zawsze opóźnione o rok). Z natury rzeczy ma on odzwierciedlać doświadczenie przeciętnego konsumenta.

Jak zauważają eksperci, uśrednianie wag ma jeszcze jedną niebagatelną konsekwencję dla określania inflacji - nie bierze pod uwagę częstotliwości zakupów. "Dobra o dużej wartości, których zakup odbywa się rzadko (raz na kilka-kilkanaście lat - np. samochody osobowe, sprzęt RTV i AGD) znikają konsumentom z oczu. Tymczasem, każdego dnia ktoś taki zakup realizuje (wpisuje w dzienniczku) i ten niebanalny strumień wydatków musi być uwzględniony w obliczeniu reprezentatywnych dla wszystkich gospodarstw domowych wag".

Największa pozycja w koszyku konsumenckim to oczywiście żywność (24,36 proc.). Na drugim miejscu znajduje się utrzymanie mieszkania (20,35 proc.). Numer trzy w koszyku dóbr i usług konsumpcyjnych to transport (8,74 proc.) - tutaj mieszczą się paliwa do środków transportu. Kolejne miejsca przypadają na rekreację i kulturę (6,92 proc.), napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe (6,19 proc.) oraz restauracje i hotele (5,71 proc.).

GUS zbiera dane o cenach produktów i usług, które reprezentują poszczególne kategorie, posiłkując się danymi z około 35 tysięcy punktów obserwacyjnych (punktów notowań cen), które zlokalizowane są w 208 rejonach, obsługiwanych przez taką samą liczbę ankieterów. Wybór poszczególnych produktów będących reprezentantami poszczególnych kategorii jest tym elementem kuchni urzędów statystycznych, który pozostaje niejawny i pod tym względem GUS nie jest wyjątkiem w skali europejskiej.

Ekonomiści podkreślają też, że inflacja dotyczy z definicji dóbr konsumpcyjnych, nie może zatem obejmować wszystkich możliwych wydatków realizowanych przez gospodarstwa domowe, w szczególności inwestycyjnych. Z tego względu koszyk inflacyjny nie obejmuje aktywów finansowych, zakupionych na własność mieszkań, ziemi rolnej i budowlanej czy dzieł sztuki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(44)
Gall anonim
5 lata temu
Podrożały artykuły żywnościowe wzrosły opłaty podrożały media ale staniały statki lokomotywy i dźwigi tak więc średnia inflacja jest nie poziomie 2 procent . Skąd my to znamy
karauff
5 lata temu
Kiedyś za pełny wózek towaru (żywność, alkohol, chemia) w hipermarkecie płaciłem 200 PLN, Dzisiaj to już 600 PLN. Nawet jeśli minęło 10 -15 lat , to skąd wzrost o 300 % skoro inflacja rzekomo wynosi średnio 2% rocznie ?? Podzielam pogląd, że urząd GUS gra razem z rządem aby inflacja oficjalna była niska (= niskie raty kredytów, = niższa obsługa zadłużenia skarbu państwa, = większe zadowolenie obywateli , = lepszy wynik w wyborach)
Alex
6 lat temu
Czy dzisiaj kupujemy lepszej jakości mięso, wędliny, masło ,sery, mleko itp . Nie, znacznie gorsze są to wyroby niż za komuny. I wcale nie więcej tych wyrobów kupujemy, przy uwzględnieniu wszelkich do tego dodatków i wody, gdzie tego za komuny nie było.
tylko pytam
6 lat temu
Podatek komunisty Belki pisowi pasuje ???
GUS + zus
6 lat temu
Od procentu inflacji zależy wielkość rewaloryzacji emerytur , więc już tu oszukują nasi rodacy rodaków ,bo jesteśmy życzliwym dla siebie narodem.
...
Następna strona