Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Droździel: Dzięki Unii będziemy mieli wcześniejsze wybory

0
Podziel się:

Od kilku tygodni coraz częściej i coraz głośniej słychać dywagacje polityków na temat skrócenia obecnej kadencji Sejmu. Chwała Bogu, gdyby tak się stało!

Droździel: Dzięki Unii będziemy mieli wcześniejsze wybory

*Od kilku tygodni coraz częściej i coraz głośniej słychać dywagacje polityków na temat skrócenia obecnej kadencji Sejmu. Chwała Bogu, gdyby tak się stało! *
Mój zachwyt nad możliwością przyspieszenia wyborów parlamentarnych nie wynika jednak z negatywnego stosunku do obecnie rządzącej ekipy, czy też z faktu, iż tak bardzo lubię chodzić na wybory. Wręcz przeciwnie, uważam, że niezależnie od osobistych ocen rządzących, mandat dany przez społeczeństwo do sprawowania władzy powinien być wykonywany przez taki okres, jaki stanowi konstytucja.

Pomimo tego, plan przeniesienia wyborów do Sejmu i Senatu z jesieni na wiosnę 2011 roku uważam za bardzo dobry. Dzięki temu zostanie bowiem w końcu naprawiony błąd popełniony w 1991 roku, kiedy to wprowadzono zasadę, iż wybory w Polsce odbywają się na jesieni. * *

Przeprowadzenie wyborów na wiosnę 2011 roku spowoduje, iż wtedy po raz pierwszy od prawie 20 lat nowy parlament będzie odpowiedzialny za przygotowanie budżetu na kolejny rok. Dotychczas obowiązywała - nadal obowiązuje - bardzo zła praktyka, że niezależnie kto zwycięży w wyborach, to i tak musiał realizować plan dochodów i wydatków państwa przygotowany w toku kampanii wyborczej przez poprzedników. Z racji bowiem terminów konstytucyjnych, projekt budżetu państwa musi być złożony w Sejmie do 30 września każdego roku.

To zaś powodowało, że w przypadku wygranej opozycji - a od 1989 roku żadnemu ugrupowaniu nie udało się utrzymać władzy - nie miała ona w praktyce szans na szybkie wprowadzenie reform zapowiadanych w toku kampanii wyborczej. Do końca roku - tyle czasu ma Sejm na przyjęcie budżetu państwa - można co najwyżej dokonać niewielkich zmian kosmetycznych w planie wpływów i wydatków państwa, ale nie w całości go przebudować. W tej sytuacji dopiero po kilkunastu miesiącach od wyborów - po przygotowaniu budżetu w całości swojego autorstwa - nowa władza mogła rządzić pełną gębą.

Ponadto zmiana terminu wyborów z jesiennego na wiosenny spowoduje, że budżet nie będzie projektowany w toku kampanii wyborczej. Politycy nie będą mieli już więc możliwości składania obietnic niewielkim, ale bardzo głośnym w żądaniach, grupom społecznym takim jak: górnicy, lekarze, nauczyciele, rolnicy, za których realizację zapłaci ta cicho siedząca, ale gorzej zorganizowana większość.

Choć politycy wszystkich opcji od lewa do prawa obiecywali od lat zmienić ten szkodliwy termin, to na obietnicach się kończyło. Ich zapał malał wprost proporcjonalnie do zbliżania się kolejnych wyborów. Nikt nie potrafił sobie bowiem odmówić możliwości przypodobania się najbardziej krzykliwym grupom społecznym poprzez rozdawnictwo publicznego grosza.

Tym razem zmiana jest jednak praktycznie nieunikniona. Ale to nie politycy z własnej nieprzymuszonej woli pójdą po rozum do głowy. Zmusi ich do tego sytuacja. W drugiej połowie 2011 roku, a więc wtedy gdy zgodnie z konstytucją miałyby się odbyć wybory parlamentarne w Polsce, nasz kraj obejmie przywództwo w Unii Europejskiej. A zgodnie z przyjętą w UE praktyką oraz zdrowym rozsądkiem, w kraju przewodzącym w danym momencie Unii nie odbywają się wybory.

O dzięki Ci Unio po raz kolejny!

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)