W sierpniu średni poziom cen w Polsce był o 0,1 proc. niższy niż w lipcu - wynika z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego. Porównanie z sierpniem zeszłego roku nie wypada już tak korzystnie dla kupujących. Jest drożej przeciętnie o 1,8 proc. Najmocniej idzie w górę żywność - o 4,6 proc.
Po czterech miesiącach spadającej inflacji, lipiec i sierpień przyniosły wzrosty wskaźnika. Jest na poziomie 1,8 proc., co oznacza, że ceny w skali ostatnich dwunastu miesięcy zwiększyły się średnio właśnie o tę wartość.
Średnia ma to do tego, że bardzo uogólnia statystyki. Okazuje się bowiem, że w ciągu roku aż o 4,6 proc. podrożała żywność. Mniej więcej o 3,5 proc. podrożały paliwa, a o 2 proc. w górę poszły koszty użytkowania mieszkania i nośniki energii.
Z drugiej strony tylko o 0,9 proc. podrożały w ciągu roku alkohol i papierosy, a o 1 proc. towary i usługi związane z edukacją. Minimalne 0,1 proc. podwyżki widać w kategorii towarów związanych z wyposażeniem mieszkania.
Jedynym dużym segmentem, który odnotowuje oddzielnie GUS, i mamy w nim do czynienia z obniżkami cen, jest odzież i obuwie. Co więcej, są to znaczące przeceny. Średnio ubrania i buty są o 5,7 proc. tańsze niż w sierpniu ubiegłego roku.
Ceny pod kontrolą
Ogólnie obserwujemy minimalne przyspieszenie wzrostu średniego poziomu cen. W lipcu ten sam wskaźnik inflacji wynosił 1,7 proc. To jednak i tak wyraźnie mniej niż w lutym, gdy niespodziewanie podwyżki osiągnęły poziom 2,2 proc. Wtedy też wśród ekonomistów pojawiły się obawy o to, że sytuacja zaczyna się wymykać spod kontroli. W tej chwili wydaje się być ona jednak opanowana.
Największe zamieszanie było w końcówce ubiegłego roku. W 3-4 miesiące inflacja poszła dynamicznie do góry, kończąc okres 28 miesięcy spadku cen (porównując rok do roku).
Zdaniem członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy ustawowo odpowiadają za kształtowanie polityki pieniężnej w taki sposób, aby w długim horyzoncie czasu wzrost cen był stabilny, nagłe i drastyczne podwyżki nam nie grożą.
Z ostatniego raportu RPP wynika, że inflacja powinna utrzymywać się w okolicach obecnych poziomów. Docelowej wartości, czyli 2,5 proc., można się spodziewać dopiero pod koniec przyszłego roku. Ma się do tego przyczynić stopniowy wzrost inflacji bazowej związany z utrzymywaniem się korzystnej koniunktury przy jednocześnie niższej dynamice wzrostu cen importowanych towarów.
W opinii większości członków RPP ryzyko dla stabilności cen w średnim okresie jest ograniczone.
Konsumenci liczą się z podwyżkami
Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych w opublikowanym w poniedziałek raporcie wskazało na "nasilenie oczekiwań inflacyjnych konsumentów".
"Oczekiwania konsumentów na temat poziomu inflacji w najbliższych miesiącach zdecydowanie wzrosły. Już w ubiegłym miesiącu były podwyższone w stosunku do notowań sprzed paru miesięcy, jednak ich wzrost w sierpniowych badaniach był najsilniejszy od jesieni ubiegłego roku. Na zwiększone obawy konsumentów o ponowny wzrost inflacji znaczący wpływ miała zapewne drożejąca żywność, a w szczególności wyższe ceny masła" - napisano.
Biuro wskazało, że oczekiwania przedstawicieli producentów są bardziej umiarkowane i utrzymały się na poziomie z ubiegłego miesiąca. Przewaga menedżerów planujących podnosić ceny na swoje wyroby nad tymi, którzy w najbliższym czasie planują je obniżyć, nie przekracza 5 proc. W grupie firm największych, zatrudniających powyżej 250 osób przybyło przedsiębiorstw planujących wzrost cen. W układzie branżowym podwyżki cen planowane są przede wszystkim w branży papierniczej, wśród producentów metali oraz producentów wyrobów skórzanych.