Brytyjsko-holenderski petrochemiczny Shell uzyskał zgodę, aby rozpocząć poszukiwania ropy naftowej i gazu w Arktyce. Jak podaje portal businessinsider firma rozpocznie wiercenia do końca lipca.
Flota 30 statków opuściła Dutch Harbor na wyspie Unalaska należącej do amerykańskiego stanu Alaska i skierowała się na Morze Czukockie na północ od Cieśniny Beringa, gdzie Shell planuje wykonać dwa odwierty. Spółka liczy na znalezienie sporych złóż ropy i gazu. Ekspercie szacują, że pod Arktyką znajduje się około 20 proc. światowych złóż tego surowca.
Początek prac na Arktyce nie był łatwy. Ostatnio zgoda na eksploatacje została cofnięta pod koniec 2012 roku, po incydencie z platformą Kulluk. Sztorm zerwał liny holownicze w wyniku czego osiadła ona w okolicy wyspy Sitkalidak. W 2012 roku firma musiała ratować 18 pracowników ze względu na warunki pogodowe. Wymogów technicznych nie spełniał również sprzęt odpowiedzialny za szybką reakcję na wypadek wycieków.
Koncern szacuje, że zainwestował w ten projekt już 7 mld dolarów. Ann Pickard, wiceprezes Shell w tym regionie podkreśla, że firma sporo nauczyła się na swoich ostatnich błędach.
Pierwsze dwa odwierty zostaną wykonane na dość płytkim obszarze, a ich wykonanie może potrwać nawet 2 lata. Praca będzie ograniczona do miesięcy letnich, kiedy powłoka lodowa jest mniej zamarznięta.
Zdaniem ekologów firma nie powinna dostać pozwolenia na wiercenia na Morzu Czukockim. Według nich naruszy to delikatną równowagę biologiczną i może doprowadzić katastrofy ekologicznej.
Ben van Beurden, prezes Shell jest zdania, że zapotrzebowanie świata w surowce energetyczne uzasadnia eksploatacje tych złóż na Arktyce. Działaniom będzie szczegółowo przyglądać amerykański Departament Spraw Wewnętrznych.