Federalny Urząd Ochrony Środowiska Niemiec wydał analizę, w której wykazuje paradoks polityki rządu. Z jednej strony zobowiązuje się do zwiększenia wysiłku na rzecz ochrony klimatu, a jednocześnie wydaje miliardy na dotacje dla największych trucicieli.
Na blisko 60 mld wyliczyły Federalny Urząd Ochrony Środowiska (UBA) subwencje, które uderzają w wytyczone wcześniej cele polityki klimatycznej i szkodą środowisku.
- To paradoks: Niemcy zobowiązują się do zwiększenia wysiłków na rzecz ochrony klimatu na arenie międzynarodowej, a w tym samym czasie honorują subwencjami działania szkodliwe dla środowiska na własnym podwórku – stwierdza przewodnicząca Maria Krautzberge UBA w stanowisku Federalnego Urzędu Ochrony Środowiska.
Ponad połowa pieniędzy z subwencji trafia do sektora komunikacji. Z blisko 29 mld euro rocznie najwięcej korzysta lotnictwo. Jak argumentuje UBA, rząd federalny nakłada podatek energetyczny na benzynę, gaz i węgiel, pokrywając w ten sposób część wydatków państwowych, a kerozyna, czyli nafta lotnicza jest z niego zwolniona.
Ponadto, jak donosi "Deutsche Welle", międzynarodowe bilety lotnicze nie są opodatkowane - stawka podatku VAT wynosi 0 proc. Na wsparciu szkodzącej środowisku branży lotniczej państwo traci dodatkowo wpływy rzędu 12 mld euro rocznie.
Równie niedorzeczne są, zdaniem UBA, dotacje do Diesla. Ulgi podatkowe na olej napędowy wprowadzono jeszcze w latach 70. i miały one wspierać transport towarowy. Dziś korzystają z niej głównie kierowcy prywatni. Urząd krytykuje również ulgi podatkowe na dojazdy samochodem do pracy i prywatne korzystanie z samochodu pracodawcy.
W ogniu krytyki znalazł się również węgiel brunatny oraz zwolnienia podatkowe w przemyśle metalowym i naftowym. Zdaniem UBA, ulgi te powodują, że przemysł korzysta z tańszej energii, a obywatele płacą wyższe podatki i wyższe rachunki za prąd. W ten sposób do "ekologicznych brudasów" trafia kolejne 20 mld euro – zauważa "Deutsche Welle".