Z jednej strony widać, że część rynku próbuje podbijać notowania EUR/USD, jakby na fali ostatnich słabych danych z USA (o produkcji przemysłowej, ale mowa także o indeksie NY Empire State), licząc zapewne, że nastroje na jutrzejszej konferencji FOMC nie będą przesadnie jastrzębie. Z tego powodu notowano dziś podejścia mniej więcej pod 1,0650.
Z drugiej strony, po południu ceny spadły i przed 18:45 jesteśmy w pobliżu 1,0590. Wsparciem mogą być okolice 1,0550 - 1,0555. Dane o rozpoczętych w lutym w USA budowach domów wypadły dziś gorzej od prognoz, ale o liczbie pozwoleń - nieco lepiej.
Z kolei indeks instytutu ZEW z Niemiec wzrósł z 53 pkt do 54,8 pkt, ale przecież liczono na 58,2 pkt. Widać więc, że impulsy makro na razie rozkładają się trochę niejednoznacznie. Tak naprawdę _ clou _programu będzie FOMC. W gruncie rzeczy wątpimy, by konferencja miała wymiar jawnie gołębi, być może jej wymowa będzie po prostu neutralna. Opór na EUR/USD to w takim razie 1,0640 - 1,0645, wyżej istotne mogą być okolice 1,0675 - 1,0680, potem 1,0725.
Spokojnie na PLN
USD/PLN osuwał się dziś w okolice 3,89, ale i wznosił do 3,9165. Generalnie jednak nie było mowy o jakimś szczególnym przełomie. Mógłby on - na korzyść PLN - nastąpić, gdyby notowania spadły wyraźnie poniżej 3,88 czy wręcz 3,8730 - wtedy otworzyłoby drogę do 3,8125 - 3,8150, ale to wymagałoby poparcie w ruchach głównej pary i np. dobrych danych z Polski. Otóż jutro poznamy doniesienia o produkcji przemysłowej (o 14:00).
Na EUR/PLN cały czas mamy wahania w obrębie trendu spadkowego, który liczymy od przełomu stycznia i lutego. Widać znów próby podchodzenia do jego linii, dzisiejsze maksima to 4,1475, notowania zeszły potem poniżej 4,13. Z drugiej strony coraz wyżej są lokalne wsparcia - ostatnio już przy 4,1230 (w przybliżeniu). Być może więc sytuacja zmierza ku większemu rozstrzygnięciu.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy