Zdaniem agencji Moody's istnieje ok. 50%-owe prawdopodobieństwo, że Cypr zbankrutuje i choć nie jest to scenariusz bazowy dla agencji, to jednak w pewnym stopniu podnosi alarm w związku ze stanem finansów tego śródziemnomorskiego państwa. Obniżka ratingu do Caa3 (9 stopni poniżej poziomu inwestycyjnego) nie jest wielkim zaskoczeniem. Jeszcze w czerwcu 2012 r. Nikozja oficjalnie zwróciła się o pomoc finansową do UE i MFW, po tym jak krajowe banki poniosły ogromne straty na zaaprobowanym przez UE odpisie prawie 3/4 wartości na greckich obligacjach. Ale pożyczka dla Cypru nie została jeszcze przyznana, gdyż Bruksela ma obawy o przyszłą stabilność zadłużenia kraju po przyjęciu bailoutu, natomiast Niemcy dodatkowo kwestionują transparentność przepływów finansowych wyspy uważanej za miejsce prania brudnych pieniędzy przez rosyjskich obywateli. Wielkość pomocy może sięgnąć 17 mld euro, co odpowiada niemal całemu PKB Cypru.
Potencjalna pomoc dla Nikozji nie jest dużym problemem dla strefy euro – 17 mld euro to niecałe 20% tego , co otrzymały Portugalia i Irlandia. Z drugiej strony sytuacja pokazuje jednak, że agencje ratingowe nie śpią i bacznie obserwują rozwój spraw budżetowych na Starym Kontynencie. Zarysowuje to nowy element ryzyka, który w okresie pogorszenia sentymentu na rynkach finansowych może stać się katalizatorem dla ponownego spadku zaufania do strefy euro, na czym mogą ucierpieć inne kraje z peryferii bloku (w pierwszej kolejności na myśl przychodzi Hiszpania). Na razie nastroje wokół europejskich aktywów są pozytywne, o czym świadczą udane aukcje długu Irlandii i Hiszpanii, ale ponad cztery alta kryzysu finansowego potrafiły przyzwyczaić, że zwrot sentymentu o 180 stopni może nastąpić z dnia na dzień.
Powyższa analiza stanowi wyraz opinii i poglądów autora i nie powinna być traktowana jako rekomendacja dokonania transakcji na instrumentach finansowych.