Z końcem tygodnia coraz bardziej komplikuje się sytuacja wokół Hiszpanii, co negatywnie odbija się na sentymencie na rynkach finansowych. Po wtorkowych protestach społecznych w Madrycie przeciw dalszym cięciom budżetowym oraz doniesieniach o możliwej secesji Katalonii wśród inwestorów narastają wątpliwości, czy rząd Hiszpanii będzie wystarczająco zdeterminowany, aby przeprowadzić konieczne reformy fiskalne. W rezultacie w środę mocnej przecenie poddane zostały hiszpańskie aktywa – indeks giełdy w Madrycie spadł o niemal 4 proc. a rentowności dziesięciolatek skoczyły do 6,1%, najwyżej od czasu, gdy EBC ogłosiło program interwencji na rynku długu. Na zamieszaniu w Europie traci też euro, które zanotowało dwutygodniowe minima względem dolara (1,2835).
Dziś w centrum uwagi znajdzie się prezentacja przez rząd w Madrycie projektu budżetu na 2013 rok, która będzie poprzedzać jutrzejsze przedstawienie pakietu dodatkowych reform gospodarczych oraz szczegółowego audytu hiszpańskich banków. Zapowiedź nowych restrykcji fiskalnych jest odbierana jako przygotowania Madrytu do zwrócenia się o pomoc finansową z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, jednak istnieje spore prawdo-podobieństwo, iż rząd hiszpański będzie zwlekał z tą decyzją jak najdłużej. Ale dodatkowe cięcia w pogrążającej się w recesji gospodarce nie pozostaną niezauważone przez agencję Moody's, która do końca tygodnia ma zrewidować rating Hiszpanii. Rynek spekuluje o degradacji Madrytu do statusu śmieciowego, co tylko pogłębi wyprzedaż hiszpańskich obligacji. W środowym wywiadzie dla Wall Street Journal premier Mariano Rajoy stwierdził, że na pewno zwróci się o pomoc z EMS, jeśli rentowności długu będą za wysokie przez długi okres. Jeżeli rating Hiszpanii zostanie obniżony, deklaracja premiera
może zostać bardzo szybko sprawdzona przez inwestorów.
Powyższa analiza stanowi wyraz opinii i poglądów autora i nie powinna być traktowana jako rekomendacja dokonania transakcji na instrumentach finansowych.