W oczekiwaniu na decyzję tróiki o przyznaniu Grecji kolejnej transzy pomocy w wysokości 31,5 mld euro, ostatnie 24 godziny przyniosły dwa komentarze otwierające nowy rozdział w debacie, jaka przyszłość czeka ten kraj. Premier Grecji Antonis Samaras oraz dyrektor zarządzający Instytutu Finansów Międzynarodowych (IIF) Charles Dallara niezależnie zaapelowali do EBC, UE i MFW o obniżenie oprocentowania, jakie jest naliczane od zobowiązań Aten wobec tych podmiotów. Samaras przyznał, że zaakceptowanie przez EBC niższych odsetek na posiadanych greckich obligacjach lub przeniesienie w przyszłość spłaty długu istotnie pomogłoby Grecji w wyciągnięciu się z kryzysu. Dallara z kolei widziałby obniżenie oprocentowania na pożyczkach przyznanych w ramach dwóch pakietów ratunkowych z obecnych 4% do 0,8%.
Jednak spełnienie postulatów obecnie wydaje się niemożliwe, gdyż w obu przypadkach oznacza to redukcję greckiego zadłużenia kosztem członków tróiki, na co na ten moment zgody nie wyrazi ani EBC (borni mandatu niefinansowania krajowych budżetów) ani przywódcy państw strefy euro (silny sprzeciw społeczny). Patrząc jednak na postępy konsolidacji fiskalnej Aten, można mieć spore wątpliwości, czy za kilka miesięcy nie okaże się, że Grecja nie jest w stanie obsługiwać swojego przerośniętego długu publicznego i sektor publiczny będzie zmuszony do zaksięgowania strat w ten lub inny sposób, tak jak to miało miejsce w przypadku prywatnych inwestorów w marcu tego roku.
Powyższa analiza stanowi wyraz opinii i poglądów autora i nie powinna być traktowana jako rekomendacja dokonania transakcji na instrumentach finansowych.