Co najmniej 27 osób zginęło, a 70 zostało rannych w starciach na północy Iraku pomiędzy sunnickimi demonstrantami, manifestującymi przeciwko premierowi Nuriemu al-Malikiemu, a siłami bezpieczeństwa - poinformowały dziś źródła wojskowe.
Zamieszki wybuchły dziś o świcie w miejscowości Hawija, położonej na zachód od Kirkuku i około 240 km na północ od Bagdadu. W wymianie ognia zginęło około 20 protestujących, pozostałe ofiary to funkcjonariusze sił bezpieczeństwa - podaje Reuters.
Przedstawiciel władz lokalnych w Hawiji powiedział, że starcia zaczęły się, gdy siły bezpieczeństwa wkroczyły na miejsce protestów i próbowały przeprowadzić zatrzymania. Z kolei Ministerstwo Obrony podało w komunikacie, że siły bezpieczeństwa odpowiedziały na strzały z obozu demonstrantów.
Ci ostatni jednak utrzymują, że protestujący nie byli uzbrojeni, gdy siły bezpieczeństwa otworzyły ogień.
Rzeczniczka ONZ w Iraku Eliana Nabaa potwierdziła, że starcia spowodowały liczne ofiary i wezwała obie strony, by bezzwłocznie złożyły broń.
10 lat po inwazji na Irak kraj jest pogrążony w kryzysie politycznym. Od trzech miesięcy w regionach, gdzie sunnici stanowią większość mieszkańców, dochodzi do protestów tej społeczności, która uważa, że jest marginalizowana przez zdominowany przez szyitów rząd Malikiego. Sunnici, stanowiący w Iraku mniejszość, zajmowali za rządów Saddama Husajna najwyższe stanowiska w aparacie rządowym, wojsku i służbach specjalnych.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Krwawy zamach samobójczy w Iraku Do zamachu doszło niespełna trzy tygodnie przed wyborami regionalnymi, które odbędą się w 12 z 18 prowincji. | |
Zdetonował bombę w kawiarni. Są zabici Na razie nikt nie przyznał się do odpowiedzialności za ten atak. | |
Kolejny zamach. Nie żyje 55 osób, 300 rannych Poniedziałek był dniem najkrwawszych zamachów od 19 marca, kiedy w fali zamachów w wigilię 10. rocznicy inwazji kierowanej przez siły USA zginęło 65 osób. |