Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

5 tys. dłużników alimentacyjnych z Łodzi w rejestrze

0
Podziel się:

Alimenciarze mają w nosie swoje długi. By pomóc rodzinom, które nie dostają pieniędzy, Łódź co miesiąc musi za nich wykładać około 2 milionów zł.

Łącznie zadłużenie łódzkich alimenciarzy sięga już 81 milionów złotych. W całej Polsce kwota ta przekracza 2,5 miliarda. Udaje się z tego odzyskać zaledwie 12 procent. Nie pomagają ani czarne listy dłużników, ani odbieranie praw jazdy. Z najnowszych danych Rejestru Dłużników ERIF BIG SA, jednego z trzech działających w Polsce biur informacji gospodarczej, wynika, że przeciętne zadłużenie alimenciarza w województwie łódzkim wynosi ponad 14 tysięcy złotych. I właściwie jest to... niezła wiadomość. Z tą wartością lokujemy się na trzecim miejscu od końca w Polsce. Mniej długów przypada na głowę jedynie w woj. małopolskim i zachodniopomorskim. Dla porównania - w woj. świętokrzyskim, które zajmuje pierwsze miejsce w tym niechlubnym zestawieniu, średnie zadłużenie wynosi aż 23,4 tys. złotych. Kolejne miejsca w rankingu zajmują woj. pomorskie (23,3 tys. zł), podlaskie (22,4 tys. zł) i opolskie (22,3 tys. zł). Choć jest lepiej niż w innych województwach, nie zmienia to faktu, że niepłacone alimenty często oznaczają
dramat dla rodzin, a także ogromne wydatki dla samorządów. W samej Łodzi dłużników alimentacyjnych, czyli osób, za które gmina wypłaca pieniądze, jest około 5,800. Co miesiąc państwo wydaje za nich 2 miliony złotych. Łączna wartość zadłużenia alimenciarzy w Łodzi sięga już... 81 milionów złotych. Niestety, pieniądze bardzo trudno jest odzyskać. Grzegorz Pilaszek, p.o. dyrektor Centrum Świadczeń Socjalnych w Łodzi : - Jeżeli dłużnik w ogóle nie poczuwa się do współpracy, nie stawia się nawet na "wywiad" dotyczący swojej sytuacji materialnej, to gmina kieruje sprawę do prokuratury, z jednoczesnym wnioskiem o odebranie prawa jazdy - mówi Pilaszek. Od stycznia do końca czerwca prokuratura dostała 2251 zawiadomień. Wniosków o odebranie prawa jazdy było 1168. Oprócz tego Łódź zgłasza swoich alimenciarzy na czarną listę biura informacji gospodarczej. Od kwietnia 2009 roku, gdy miasto podpisało umowę, na listę wpisano ponad 5 tysięcy nazwisk. Podobnie robi większość miast w regionie. Piotrków chwali się, że ma
wyższą ściągalność pieniędzy od dłużników alimentacyjnych, niż wynosi średnia krajowa, ale tak czy owak nie jest to wielki odsetek. W kraju średnia wynosi zaledwie 12 procent, w Piotrkowie - około 15 proc. Jacek Kalle, kierownik Zespołu Świadczeń Rodzinnych w Piotrkowie, mówi, że miesięcznie na Fundusz Alimentacyjny trzeba przeznaczyć około 200 tysięcy złotych. W mieście jest około 560 alimenciarzy, którzy zapomnieli o swoich obowiązkach.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)