Birmańska opozycjonistka Aung San Suu Kyi zdobyła miejsce w parlamencie w niedzielnych wyborach uzupełniających - twierdzi jej ugrupowanie Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD), powołując się na nieoficjalne wyniki głosowania.
Jeśli te informacje potwierdzą się, będzie to milowy krok w historii tego południowo-wschodniego azjatyckiego kraju, gdzie władzę przez prawie pół wieku sprawowała junta wojskowa i gdzie rząd liczy, że jeśli głosowanie zostanie uznane przez społeczność międzynarodową za sprawiedliwe, Zachód rozważy zniesienie sankcji gospodarczych.
Przez niektórych 66-letnia Suu Kyi, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, uważana za ikonę birmańskiej demokracji, krytykowana jest za to, że ubiegając się o miejsce w parlamencie idzie na kompromis z władzami, które przez 15 lat przetrzymywały ją w areszcie domowym, i podpisuje pakt z diabłem.
Jak relacjonował polski obserwator wyborów Maciej Kuziemski z Instytutu Lecha Wałęsy, Suu Kyi mówiła na piątkowej konferencji prasowej w Rangunie, że nawet jeśli miałaby zostać wykorzystana przez rząd, to jest gotowa się poświęcić dla dobra narodu. - Noblistka podkreśla, że jakikolwiek sygnał zmian będzie dla niej ważniejszy niż osobiste koszty, które będzie musiała ponieść - relacjonował z Rangunu Kuziemski.
Czytaj więcej o wyborach w Birmie | |
---|---|
Dobrowolnie podpisała pakt z diabłem w Birmie W Birmie odbywają się dziś wybory uzupełniające do parlamentu. Od przebiegu głosowania Zachód uzależnia zniesienie sankcji wobec kraju. | |
Besson opowie o "Gandhim w spódnicy" Premiera o filmu o Aung San Suu Kyi ma mieć miejsce podczas Festiwalu Filmowego w Toronto. |