We Włoszech nowa _ wojna na górze _. Wywołał ją premier Silvio Berlusconi, mówiąc, że nadmiernie rozbudowany parlament jest _ bezużyteczny, a nawet szkodliwy _, co wywołało krytykę i protesty, między innymi przewodniczącego Izby Deputowanych, który jest trzecią osobą w państwie.
Szef rządu wziął udział w walnym zebraniu zrzeszenia włoskich przedsiębiorców. Jego szefowa zapytała, dlaczego zwleka z zapowiadanymi reformami, skoro dysponuje znaczną przewagą w parlamencie. Berlusconi oświadczył, że nadmiernie rozbudowane izby są całkowicie bezużyteczne, a nawet przynoszą niepożądany skutek.
To nie pierwszy atak włoskiego premiera na parlamentaryzm. Wiele razy mówił już, że prace
ustawodawcze są stratą czasu, a niedawno zaproponował, żeby w głosowaniu nad projektami ustaw brali udział tylko szefowie klubów parlamentarnych.
Natychmiast odpowiedział Berlusconiemu przewodniczący Izby Deputowanych Gianfranco Fini. Zgodził się z krytyką liczby parlamentarzystów, których jest blisko tysiąc. Nie zgodził się jednak z opinią, że ich praca jest bezużyteczna czy wręcz szkodliwa. Opozycja zarzuciła premierowi pogardę dla demokracji i dyktatorskie ciągoty.