Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Brak dowodów, by wywierano presję na pilotów

0
Podziel się:

Śledztwo w Smoleńsku ma niespotykane rozmiary. Pracuje około 60 rosyjskich prokuratorów i grupa polskich śledczych.

Brak dowodów, by wywierano presję na pilotów
(PAP/EPA)

*_ - Na obecnym etapie śledztwa nie ma danych, by na pilotów prezydenckiego samolotu wywierano presję, żeby lądowali mimo trudnych warunków _ - mówi prokurator generalny Andrzej Seremet. Polskie śledztwo dotyczy _ nieumyślnego spowodowania _ tej katastrofy.*

Seremet poinformował, że na miejsce tragedii sprowadzono już ciężki sprzęt, co pozwoli unieść kadłub rozbitego samolotu i wydobyć spod niego pozostałe ciała ofiar. Na miejscu pracują rosyjskie i polskie ekipy prokuratorów, patomorfologów i ekspertów ds. wypadków lotniczych.

Według niego zidentyfikowano już 40 ciał (w tym Marii Kaczyńskiej). _ - Wydobyto 87 ciał ofiar _ - poinformował.

Śledztwo na niespotykaną dotąd skalę. Polacy przesłuchali kontrolerów

Śledztwo w Smoleńsku ma niespotykanie szerokie rozmiary. Pracuje tam około 60 rosyjskich prokuratorów i grupa polskich śledczych. Są też polskie i rosyjskie ekipy patomorfologów oraz ekspertów ds. wypadków lotniczych. Seremet ujawnił, że jest tam również dwóch oficerów polskich służb specjalnych. Obszar katastrofy został podzielony na kilkanaście stref, które są sukcesywnie przeczesywane w poszukiwaniu wszelkich śladów.

**[

Wszystko o katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. ]( http://www.money.pl/archiwum/wydarzenia/smierc;lecha;kaczynskiego.html )**

Wydobyto trzecią _ czarną skrzynkę . _ _ - Jest to skrzynka, która rejestruje podwyższone parametry lotu i z treści jej zapisów będą także wyciągane odpowiednie wnioski _ - powiedział Seremet i dodał, że według tego, co wie _ nie ma przeszkód, które by w jakiś sposób zasadniczy utrudniały odczytanie informacji _. _ Stale dokonuje się analizy zapisów tych informacji _ - podkreślił.

Zapowiedział, że niezależnie od tego, prokuratura wojskowa dokona _ własnych analiz i odtworzeń zapisów _.

_ - Zabezpieczane są dokumenty, a także rzeczy osobiste odnalezione na miejscu tragedii. Będą zabrane do Polski i wydawane rodzinom _ - zapowiedział Andrzej Seremet.

Poinformował także, że na skutek polskiej sugestii prokuratorzy rosyjscy zgodzili się na ponowne przesłuchanie, tym razem w obecności polskich prokuratorów, dwóch osób pracujących w wieży kontrolnej podczas katastrofy samolotu. Przy ponownym przesłuchaniu _ uzyskamy takie informacje, które będą zadowalające dla strony polskiej _ - powiedział.

Strona polska, prowadząc śledztwo, korzysta z materiałów zebranych przez stronę rosyjską. _ - Materiały te są udostępniane. Jednak gospodarzem tego postępowania, tam na miejscu jest strona rosyjska _ - podkreślił Seremet.

Kodeks karny stanowi, że jeżeli następstwem nieumyślnego czynu jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób,sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Wojskowa prokuratura w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie _ nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP, pan Lech Kaczyński oraz członkowie załogi _.

Zdaniem Seremeta, który rozmawiał z przebywającym na miejscu naczelnym prokuratorem wojskowym Krzysztofem Parulskim, z dotychczasowych ustaleń wynika, że kontrolerzy lotu z wieży w Smoleńsku odradzali pilotom lądowanie na tym lotnisku. Pytany, czy wieża odradzała, czy też zabraniała lądowania, Seremet odparł, że z uzyskanych przez niego informacji można mówić o odradzaniu.

Ocenił on, że polscy prokuratorzy pozostaną w Rosji jeszcze przez 2-3 dni.

Załoga znała rosyjski, pilot nie miał kłopotów w komunikacji z wieżą

Według podanej w polskich mediach za rosyjskim portalem internetowym life.ru rozmowy z kontrolerem lotów smoleńskiego lotniska załoga polskiego rządowego Tu-154 mogła mieć trudności z porozumieniem się po rosyjsku.

Wojskowi zaprzeczają tym doniesieniom. - _ Do 2009 r. samoloty rządowe latające do Rosji miały na pokładzie rosyjskich nawigatorów, ale także przez ostatni rok Rosjanie nie zgłaszali kłopotów z komunikacją _- powiedział dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON płk Wiesław Grzegorzewski.

Kontroler relacjonuje, że - _ z powodu pogarszającej się pogody _ - zaproponował polskiej załodze lądowanie na zapasowym lotnisku, jednak piloci odmówili, mówiąc, że spróbują podejść do lądowania, a jeśli się nie uda, polecą na inne lotnisko.

Kontroler twierdzi, że w pewnym momencie polska załoga zamilkła i przestała reagować na jego słowa i podawać _ kwity _ - dane o odległości i wysokości. Zapewnił, że nie było kłopotów technicznych z łącznością, ale problemem mógł być język. Jego zdaniem Polacy mogli mieć kłopoty z _ kwitowaniem _ czyli precyzyjnym podawaniem wysokości przy podchodzeniu do lądowania.

Grzegorzewski uznał przypuszczenie, że pilot mógł słabo znać rosyjski, za śmieszny zarzut. Wyjaśnił, że w pewnych kryzysowych sytuacjach procedura dla niektórych, zwłaszcza starszych systemów, komunikowania się z nawigatorem, przewiduje przy podejściu, że dowódca załogi _ kwituje _ nawigatorowi swoją odległość i wysokość.

Daje to nawigatorowi, znającemu odległość samolotu od progu pasa, dane, by prawidłowo prowadzić go w ścieżce.

_ - Nie wiemy, co się zdarzyło, że nawigator nie słyszał tego kwitowania. Być może ono było, pamiętajmy, że to tylko technika. Nie snujmy hipotez, gdy nie znamy odpowiedzi. Oskarżyć człowieka - pilota czy nawigatora - o błąd, jest bardzo łatwo, a w wypadku naszej załogi nie ma on szansy się obronić - _ powiedział szef departamentu prasy MON.

Grzegorzewski zaznaczył, że stan techniczny samolotu był bez zarzutu. Zgodnie z procedurą lotów z najważniejszymi osobami w państwie taki samolot przechodzi specjalne sprawdzenie, łącznie z oblotem technicznym. Po zakończeniu lotu samolot jest plombowany, zabezpieczany przez funkcjonariuszy BOR i 24 godziny czeka na najważniejszą osobę. _ - Gdyby cokolwiek było nie tak, gdyby cokolwiek było niezgodne z normą, samolot nie wzniósłby się w powietrze _ - powiedział Grzegorzewski.

Pilota bronią koledzy z pułku

Pilot rządowego Tu-154M doskonale znał język rosyjski. Znał też samo lotnisko. Tak o kapitanie Arkadiuszu Protasiuku mówią jego przełożeni i koledzy z 36. specpułku.

Jeden z pilotów pułkownik Bartosz Stroiński zaprzecza informacjom o niedostatecznej znajomości języków kapitana Protasiuka. On sam razem ze zmarłym pilotem leciał do Smoleńska trzy dni przed katastrofą, z premierem Donaldem Tuskiem.

POSŁUCHAJ BARTOSZA STROIŃSKIEGO:

dźwięk: IAR

Również zastępca dowódcy 36. specpułku podpułkownik Grzegorz Kułakowski twierdzi, że kapitan Protasiuk miał wszelkie predyspozycje, żeby lecieć z prezydentem do Smoleńska 10 kwietnia.

POSŁUCHAJ GRZEGORZA KUŁAKOWSKIEGO:

dźwięk: IAR

W katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku zginęło 96 osób w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Samolot, którym lecieli był w doskonałym stanie technicznym. W grudniu wrócił z generalnego remontu w Rosji.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)