Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Brak kontraktu z NFZ oznacza dla pacjentów brak fachowej opieki

0
Podziel się:

W 2008 roku lekarze zdiagnozowali u pana Feliksa SLA (stwardnienie boczne zanikowe). To choroba nieuleczalna i postępująca, która objawia się osłabieniem, a następnie zanikiem m.in. mięśni kończyn i tułowia. Prowadzi do niedowładów, zaburzeń połykania, mowy oraz niewydolności oddechowej.

Brak kontraktu z NFZ oznacza dla pacjentów brak fachowej opieki

- Tata od ponad roku jest podłączony do respiratora i żywiony dojelitowo. Mimo że przykuty do łóżka, jest w pełni świadomy i ma sprawny umysł - opowiada pani Ewa, jego córka. - Dlatego tak źle znosił pobyt w szpitalu. Leżał z pacjentami, którym medycyna nie mogła już pomóc. Był w kiepskiej formie fizycznej i psychicznej. Nie mogliśmy go tam zostawić - wyjaśnia. Od września 2009 r. mężczyzna jest leczony w domu. Ma zapewnioną fachową opiekę pielęgniarską i lekarską. Regularnie przyjeżdża do niego lekarz anestezjolog i gastrolog. Jeść i oddychać pomaga mu specjalistyczny sprzęt. - Za nic nie płacimy, a tata jest w gronie najbliższych, u siebie. Nie wyobrażam sobie, że musielibyśmy go oddać do szpitala. Dla niego i dla nas, to byłby koniec świata - twierdzi pani Ewa. Niewykluczone, że będzie to konieczne. Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce podpisać kontraktu z NZOZ Opiekun, który zajmuje się panem Feliksem. - Dla mnie, dla moich pracowników to szok - mówi Bożena Skrzypek, kierownik placówki. - Obecnie mój zespół
zajmuje się pięcioma pacjentami. Niektórzy są pod naszą opieką od lat, większość to osoby spoza Lublina. Wszystkim dostarczyliśmy najnowszej generacji respiratory, koncentratory tlenu, czy ssaki. Lekarze i pielęgniarki odwiedzają ich kilka razy w tygodniu. Co teraz? Mają zostawić chorych samym sobie? - pyta Skrzypek. NFZ nie widzi problemu. "(…) proszę o nawiązanie kontaktu z oferentami, którzy zostali zakwalifikowani do zawarcia umowy z lubelskim OW NFZ w celu bezpiecznego przekazania pacjentów i zapewnienia im od 1 stycznia 2011 r. ciągłości udzielanych świadczeń (…)" - taką informację dostała pani Bożena z lubelskiego funduszu. Kobieta może wybierać między dwoma placówkami, udzielającymi "długoterminowej opieki domowej dla pacjentów wentylowanych mechanicznie". Z tyloma NFZ podpisze kontrakty. - To są dwie firmy na całą Lubelszczyznę. W ciągu tygodnia mam im przekazać pacjentów, o ile oczywiście zechcą ich przyjąć. To chyba jakiś żart! Ci ludzie mają u mnie zapewnioną najlepszą opiekę, a NFZ każe mi
spakować respiratory i powiedzieć im: radźcie sobie sami. To skandal - skarży się Bożena Skrzypek. Zbulwersowani są również lekarze, pracujący w jej firmie. - Nie można tak stawiać chorych i ich rodzin przed faktem dokonanym. Pracujemy z naszymi pacjentami i ich bliskimi od miesięcy, a nawet lat. Znamy dokładnie każdy przypadek. Mamy ich zostawić teraz na pastwę losu? To fundusz powinien im zapewnić ciągłość leczenia - twierdzi pan Mirosław, jeden z anestezjologów pracujących w NZOZ Opiekun. - Kompletnie nie rozumiem decyzji NFZ-u. Pacjenci, którymi się zajmujemy, to ludzie bardzo ciężko chorzy. Nie potrafią samodzielnie oddychać. Są całkowicie zależni od maszyn i od drugiego człowieka. Zarówno my lekarze, jak i ich rodziny, wkładamy mnóstwo wysiłku, by czuli się w miarę dobrze i bezpiecznie. W domu mają zapewnioną naprawdę dobrą opiekę. Nie można ich tego pozbawiać - dodaje pan Michał, drugi anestezjolog. O innych decyzjach NFZ w poniedziałkowym papierowym wydaniu Kuriera Lubelskiego

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)