ac">fot: PAP/EPA/STEPHEN MORRISONfot: PAP/EPA/STEPHEN MORRISON[ ( http://static1.money.pl/i/glass.gif ) ] zobacz całą galerię(http://www.money.pl/galeria/zamieszki;w;kenii;po;wyborach,galeria,458,0.html) Do kilkudziesięciu osób wzrosła liczba zabitych w Kenii w czasie zamieszek po czwartkowych wyborach prezydenckich w tym kraju.
Tylko w mieście Kisunu w zachodniej części kraju, uważanym za bastion opozycji, do szpitalnej kostnicy przywieziono 46 ciał demonstrantów zabitych w nocy bądź rano. Większość zginęła od kul.
W slumsach Nairobi - Kibera zginęło kilkanaście osób. Policja użyła gazu łzawiącego i strzelała w powietrze by rozpędzić tam demonstrację młodych ludzi. W Nakuru w centrum kraju poniosło śmierć co najmniej siedmiu demonstrantów.
Rząd jeszcze w niedzielę zakazał mediom relacjonowania ulicznych wystąpień na żywo, motywując taką decyzję względami bezpieczeństwa i porządku publicznego.
Uczestnicy rozruchów w Nairobi i na zachodzie kraju żądają odejścia urzędującego prezydenta Mwai Kibakiego, który - jak ogłoszono w niedzielę - niewielką przewagą głosów pokonał kandydata opozycji.
Kenijska opozycja nie uznała reelekcji Kibakiego, zaprzysiężonego natychmiast po ogłoszeniu wyników. Zapowiedziała alternatywną ceremonię zaprezentowania swego lidera Raili Odingi jako, jak go nazwała, "prezydenta narodu".