Koniec wojny o parytety? Dziś decyzja Sejmu

Zakłada on, że co najmniej 35 proc. miejsc na listach wyborczych mają obowiązkowo zajmować kobiety. Jeśli kryteria te nie będą spełnione, taka lista nie będzie zarejestrowana.

Agnieszka Kozłowska-Rajewicz z PO podkreśla, że jeśli ustawa wejdzie w życie, będzie to historyczne wydarzenie.

PiS jest projektowi przeciwne. Andrzej Dera przekonuje, że obecność kobiet w życiu politycznym można zwiększać inaczej, na przykład poprzez zmienianie świadomości w partiach politycznych, czy umieszczanie ich wysoko na listach wyborczych, bez wprowadzania zapisów ustawowych.

Projekt poprze SLD, co deklaruje Elżbieta Streker-Dembińska. Jak tłumaczy, lepiej jest mieć 35 procent, niż nic. Posłanka podkreśliła, że sama dyskusja o parytetach nieco poprawiła sytuację kobiet.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/214/t86742.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/parytety;dzis;w;sejmie;na;razie;35;procent;dla;kobiet,37,0,716581.html) Parytety dziś w Sejmie. Na razie 35 procent dla kobiet

Projekt ustawy przygotował Kongres Kobiet. Podpisało się pod nim ponad 120 tysięcy osób. Wprowadzał on do ordynacji wyborczych - do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich - 50-procentową obecność kobiet na listach wyborczych.

Parytet nie dotyczyłby wyborów do Senatu oraz wyborów do rad gmin, w których mieszka do 20 tysięcy osób, bo te wybory odbywają się według ordynacji większościowej. Kwoty te zmieniono podczas prac w sejmowych komisjach.