Dariusz Górczyński, były naczelnik wydziału Rosji w MSZ 5 kwietnia przyjechał do Smoleńska i Katynia, by dopilnować przygotowań do oficjalnej wizyty premiera Donalda Tuska i wizyty delegacji Lecha Kaczyńskiego. Podczas przesłuchania przyznał prokuratorom, że nie sprawdzał lotniska w Smoleńsku przed wizytą prezydenta.
_ Dziennik Gazeta Prawna _ pisze, że Górczyński opowiedział też o wydarzeniach z lotniska tuż przed katastrofą. W specjalnym namiocie czekał wtedy na przylot prezydenta z Pawłem Kozłowem - oficerem Federalnej Służby Ochrony odpowiedzialnym za bezpieczeństwo Lecha Kaczyńskiego. Rosyjski oficer twierdził wtedy - powołując się na kontrolerów lotu z lotniska - że Rosjanie wyślą Tu-154M na jedno z zapasowych lotnisk.
Ze stenogramów rozmów załogi z kontrolerami wiadomo jednak, że Rosjanie nie rozkazali odlecieć na inne lotniska. Jedynie ostrzegli, że nie ma warunków do lądowania. A polecenie odejścia padło sekundę przed katastrofą.