Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Małopolska szacuje straty po powodzi

0
Podziel się:

Zinwentaryzowano 336 osuwisk. Ponad połowa z nich zagraża domom i ludziom.

Małopolska szacuje straty po powodzi
(PAP/Andrzej Grygiel)

336 osuwisk zinwentaryzowano w Małopolsce i wciąż napływają informacje o kolejnych. Ponad połowa osuwisk to ruchy ziemi zagrażające domom i ludziom - podała rzeczniczka wojewody małopolskiego, Joanna Sieradzka.

Do tej pory w regionie zniszczonych zostało 241 budynków, w 49 przypadkach stwierdzono stan katastrofy budowlanej.

_ - Najtrudniejsza sytuacja jest w Lanckoronie, gdzie uszkodzonych jest 70 domów. Do Lanckorony wyruszyła ekipa specjalistów geologów, którzy będą dokonywać odwiertów, pozwalających na ocenę sytuacji _ - zapewniła w poniedziałek Sieradzka.

W pierwszej kolejności geolodzy sprawdzają stan tych osuwisk, które uszkodziły domy lub im zagrażają. Specjaliści będą też pracować w powiecie wielickim i na Sądecczyźnie.

W Lanckoronie od soboty pracują psychologowie udzielający pomocy i wsparcia mieszkańcom poszkodowanym przez żywioł. W terenie pracują też powiatowi i wojewódzcy inspektorzy nadzoru budowlanego, którzy przeprowadzają kontrole uszkodzonych budynków. W poniedziałek skontrolowali ok. 50 budynków, najwięcej w powiecie tarnowskim ziemskim oraz brzeskim.

Według służb wojewody małopolskiego, w regionie zalanych zostało co najmniej 1,5 tys. studni. Każda wymaga dwukrotnego odpompowania i odkażenia. Mieszkańcom pomagają strażacy i pracownicy sanepidu. W Małopolsce zalanych zostało też kilkanaście ujęć wody. Trwa ich uruchamianie.

W regionie podtopionych zostało kilkanaście oczyszczalni ścieków. W Tuchowie doszło do rozlania się osadów ściekowych z podtopionej oczyszczalni. Po opadnięciu wody pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska będą przeprowadzać kontrole wszystkich zalanych oczyszczalni.

Stwierdzono, że podczas powodzi na terenie Małopolski padło co najmniej 620 zwierząt, z czego 171 sztuk to bydło i trzoda chlewna, reszta to drobny inwentarz. Zwierzęta będą wywożone do zakładu utylizacji w Gołczy.

Wojewoda małopolski Stanisław Kracik zdecydował o przyśpieszeniu wypłat zasiłków dla powodzian. Samorządy zajęte do tej pory trwającą akcją ratunkową na ogół nie były w stanie przesłać wniosków i protokołów dotyczących pomocy socjalnej. Wojewoda małopolski zadecydował o przekazaniu już teraz do 2 tys. złotych zaliczki na rodzinę do tych gmin, które zgłosiły lub zgłoszą taką potrzebę.

Poszczególne samorządy otrzymują też po 100 tys. zł na bieżącą akcję ratunkową. W sumie wojewoda ma do dyspozycji na ten cel 11,2 mln zł. Dzięki tym funduszom samorządy będą mogły sfinansować najpilniejsze działania przeciwpowodziowe - kupić paliwo do pomp i pojazdów, środki dezynfekcyjne, wodę pitną i żywność czy oznakować niebezpieczne miejsca.

Według służb zarządzania kryzysowego, podczas trwającej przeszło tydzień powodzi w Małopolsce ewakuowano ponad 4,1 tys. osób. Według strażaków, woda zalała ok. 10 tys. domów. Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych podaje, że obwałowania przeciwpowodziowe na rzekach w Małopolsce zostały rozerwane w 17 miejscach, wezbrana woda nie oszczędziła też przepompowni. Straty mogą przekroczyć 300 mln zł. Trwa szacowanie szkód w pozostałej infrastrukturze regionu.

Według małopolskich strażaków, w całym województwie jest 169 rozlewisk o powierzchni przekraczającej 1 tys. m kw. Jednostki OSP i PSP cały czas wypompowują wodę z budynków i rozlewisk, usuwają szlam z dróg i posesji, uszczelniają i umacniają wały przeciwpowodziowe.

Od początku powodzi strażacy interweniowali w Małopolsce ponad 10 tys. razy.

Raporty powodziowe Money.pl
*Pieniądze na ochronę przeciwpowodziową czekają, ale nie potrafimy z nich skorzystać * Na realizację zaplanowanych programów przeciwpowodziowych - Odra 2006, Wisła 2020 oraz pierwszego etapu Żuław 2030 - potrzeba prawie dwadzieścia miliardów złotych. Ich realizacja ślimaczy się lub nawet jeszcze nie została rozpoczęta. Powodem nie jest jednak brak pieniędzy, ale nieudolność w pozyskiwaniu unijnych dotacji.
*Powodzianie zalewają wnioskami ubezpieczycieli * To nieprawda, że Polacy nie chcą się ubezpieczać. Liczba polis dotyczących klęsk żywiołowych od 2003 roku wzrosła dwukrotnie. Wypłacono też 2,5 raza więcej odszkodowań. Dla mieszkających na terenach zagrożonych powodzią barierą są często wysokości składek jakich domagają się ubezpieczyciele. Nierzadko towarzystwa nie chcą zawierać tego typu umów.
*Na likwidację szkód wydaliśmy sześć razy więcej niż na zapobieganie powodziom * W trakcie minionych 13 lat powodzie kosztowały nas co najmniej 28 mld złotych. Natomiast na realizację wszystkich inwestycji, które mają zapobiegać wylewaniom rzek, wydaliśmy niewiele ponad 4,5 mld zł.
*Nie ma pieniędzy na zbiorniki, a PO chce sprawniej wywłaszczać * Budowa dwóch największych zbiorników retencyjnych w kraju zmusi prawie 300 rodzin do opuszczenia domów. Państwo musi też wykupić grunty o wartości ponad 300 milionów złotych. Pomimo, że marszałek Bronisław Komorowski deklaruje pomoc w wykupie gruntów pod inwestycje, nie przyspieszy to znacząco inwestycji. Przejmowanie terenów idzie bowiem sprawnie. Bardziej przeszkadza brak pieniędzy na ich budowę.
*Wiele inwestycji przeciwpowodziowych tylko na papierze * Powódź tysiąclecia kosztowała nas 14 mld złotych. Na zabezpieczenia wzdłuż Odry powinniśmy wydać co najmniej 9 mld złotych. Jednak do tej pory wykonano inwestycje warte niewiele ponad jedną trzecią tej kwoty. Budowa zabezpieczeń wzdłuż Wisły i na Żuławach wciąż pozostaje tylko na papierze.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)