Złożona przez prezydenta Baracka Obamę deklaracja poparcia małżeństw homoseksualnych jest głównym tematem komentarzy w USA. Przeważają wyrazy uznania za decyzję określaną jako historyczna, ale komentatorzy widzą w niej też polityczną kalkulację przed wyborami.
Lewicowo-liberalny _ New York Times _ i bardziej umiarkowany _ Washington Post _ uważają, że Obama pokazał przywództwo, opowiadając się zdecydowanie za prawem gejów i lesbijek do zawierania związków małżeńskich.
Oba dzienniki porównują walkę o to prawo do sporu o małżeństwa mieszane rasowo, który w 1967 r. rozstrzygnął Sąd Najwyższy, uznając za nielegalne obowiązujące wówczas w niektórych stanach ustawy zabraniające takich małżeństw.
_ Wolność zawarcia małżeństwa jest od dawna uznana za jedno z najbardziej żywotnych osobistych praw istotnych dla poszukiwania szczęścia przez wolnych ludzi _ - cytuje _ Washington Post _ uzasadnienie decyzji SN z 1967 r. o uznaniu takich ustaw za sprzeczne z konstytucją USA.
_ Zawsze potrzeba było silnego narodowego przywództwa, aby rozszerzyć równe prawa w tym kraju, i od dawna było oczywiste, że prawo do małżeństwa nie jest wyjątkiem. (...) Obama zajął moralnie słuszne stanowisko w sprawie, która może być polem wielkiej walki o prawa obywatelskie w naszych czasach _ - pisze w artykule redakcyjnym _ New York Times _.
Dziennik zwraca jednak uwagę, że deklaracja prezydenta ma znaczenie przede wszystkim symboliczne i że nadal uważa on, iż poszczególne stany powinny móc same decydować o tym, czy małżeństwa gejów i lesbijek zalegalizować.
_ Stanowisko to w efekcie ogranicza prawo do małżeństwa osób tej samej płci do 20 stanów, które nie wprowadziły u siebie zakazów takich małżeństw _ - pisze _ NYT _.
Dziennik wezwał Obamę, aby poparł teraz orzeczenie sądu federalnego w Kalifornii, który uznał, że zakaz małżeństw gejów w tym stanie narusza 14. poprawkę do konstytucji o gwarancji równych praw dla wszystkich.
Komentatorzy wyrażają uznanie Obamie za polityczną odwagę, podkreślając, że jego deklaracja prawdopodobnie zaktywizuje przed wyborami prezydenckimi konserwatywnych przeciwników małżeństw homoseksualnych.
Jak wynika z głosów pojawiających się w radiu i telewizji, przeciwnicy tacy znajdują się nie tylko w Partii Republikańskiej. Po oświadczeniu Obamy w telewizji CNN i radiu NPR pojawiły się wypowiedzi m.in. wyborców niezależnych, a nawet Demokratów, którzy powiedzieli, że są przeciwni małżeństwom gejów ze względów religijnych i po deklaracji Obamy nie będą na niego głosować.
Czwartkowy _ Wall Street Journal _ pogratulował prezydentowi za _ dopasowanie swej publicznej deklaracji politycznej do tego, co, jak wszyscy wiedzieli, było jego prywatnymi przekonaniami _.
Przypomina się, że za kadencji Obamy doszło do legalizacji służby jawnych gejów w armii i uchwalenia ustawy rozszerzającej pojęcie _ zbrodni z nienawiści _ na przestępstwa z motywów homofobicznych.
W komentarzach przeważa opinia, że mimo pewnego politycznego ryzyka deklaracja prezydenta pomoże mu w reelekcji, gdyż zmobilizuje do głosowania lewicowych wyborców w Partii Demokratycznej, rozczarowanych prowadzoną przez niego polityką kompromisów z prawicą.
Zdaniem _ WSJ _ Białym Domem powodowały rachuby, że ryzykowna deklaracja w sumie się opłaca.
_ Sztab Obamy być może kalkuluje, że w wyborach, w których szanse obu kandydatów (prezydenta i Mitta Romneya) są równe, będzie on potrzebował głosów swojej bazy i że jego decyzja o małżeństwach gejów zwiększy frekwencję wyborczą wśród liberałów i młodzieży w tak ważnych stanach jak Wirginia, Kolorado, New Hampshire i Nowy Meksyk _ - czytamy w konserwatywnym nowojorskim dzienniku.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Obama ma problem z gejami. To tchórzostwo? Nasila się presja na prezydenta USA, aby poparł małżeństwa homoseksualne, za którymi opowiedział się niedawno wiceprezydent Joe Biden. | |
Oni chcą pomóc Polakom z wizami do USA Zmiana kryteriów wejścia do programu ruchu bezwizowego powinna przyspieszyć włączenie do niego Polski. | |
U nich Obama szuka poparcia. Kusi zniżkami Koszty studiów wyższych w USA stale rosną i na najlepszych uczelniach z Ivy League trzeba za nie płacić 50-60 tys. dolarów rocznie. |