Baszar el-Asad, który rzadko występuje publicznie, spotkał się dziś ze swymi zwolennikami w centrum Damaszku. _ - Jestem jednym z was _ - mówił zapewniając, że władze uporają się z antyrządową rewoltą, którą tłumią już od 10 miesięcy.
Wraz z żoną Asmą i dwójką dzieci prezydent Syrii pojawił się na placu przed meczetem Umajjadów, gdzie zgromadzili się zwolennicy reżimu. _ - Szabiha na zawsze _ - wykrzykiwał tłum, wymachujący flagami Syrii i zdjęciami prezydenta. Szabiha to nazwa proreżimowej milicji, która odgrywa ważną rolę w tłumieniu antyrządowych protestów.
_ - Chciałem być z wami, by czerpać od was siłę w obliczu tego, na co narażona jest Syria _ - powiedział Asad, ubrany na wiecu bardziej swobodnie niż zwykle: w marynarkę, ale bez krawata. _ - Bez wątpienia pokonamy spisek. Nadchodzi jego koniec _ - dodał.
46-letni Asad wczoraj przerwał sześciomiesięczne milczenie i wygłosił przemówienie na stołecznym uniwersytecie, w którym zapowiedział pewne zmiany, ale nie takie, które przekonałyby opozycję. Domaga się ona oddania władzy przez rodzinę Asadów, która rządzi krajem od około 40 lat - informuje telewizja Al-Dżazira.
Winą za zajścia w kraju prezydent obciążył _ zagraniczny spisek _. Oświadczył, że nie ustąpi z urzędu, ponieważ wciąż cieszy się poparciem swego narodu. Tymczasem jeden z obserwatorów Ligi Arabskiej, których zadaniem jest ocena sytuację w Syrii, opuścił ten kraj, a całą misję nazwał farsą.
Algierczyk Anwar Malik powiedział arabskim mediom, że zrezygnował z udziału w misji, ponieważ w Syrii widział _ katastrofę humanitarną _ i czuł, że jego pobyt służy interesom władz. _ - Reżim nie popełnia jednej zbrodni wojennej, lecz serię zbrodni przeciwko swoim obywatelom _ - mówił.
_ - Snajperzy są wszędzie i strzelają do cywilów. Ludzie są porywani, więźniowie torturowani i żaden nie został uwolniony _ - relacjonował. Osoby, które według władz zostały zwolnione, to przypadkowi ludzie porywani na ulicach, przetrzymywani przez kilka dni, a następnie wypuszczani _ by wyglądali na prawdziwych więźniów _ - mówił Malik._ - Niektórzy członkowie naszej ekipy woleli zachowywać dobre stosunki z reżimem i zaprzeczali jakoby widzieli snajperów _ - relacjonował.
Według byłego obserwatora, syryjskie siły bezpieczeństwa nie wycofały czołgów z miast, lecz ukryły je, a następnie ponownie je rozmieściły. _ - Reżim nie spełnił naszych próśb. Próbowali nas zmylić i odciągać od tego, co naprawdę się dzieje _ - mówił.
Malik twierdzi, że władze w Damaszku dzięki misji obserwatorów _ zyskały na czasie, co pomogło im we wprowadzaniu w życie przygotowanego planu _. _ - Dlatego postanowiłem wycofać się z misji _ - wyjaśnił. Liga Arabska nie skomentowała dotychczas wystąpienia byłego obserwatora.
W niedzielę Liga zdecydowała, że pomimo krytyki nie wycofa misji, lecz zwiększy liczbę obserwatorów. Dzień później jedenastu członków misji zostało lekko rannych, gdy demonstranci zaatakowali ich w mieście Latakia na północnym zachodzie Syrii. Według Ligi całkowitą odpowiedzialność za atak ponosi rząd w Damaszku.
Celem obserwatorów jest ustalenie, czy Syria przestrzega uzgodnień dotyczących zaprzestania krwawego tłumienia antyreżimowych protestów. Zgodnie z przyjętym w listopadzie planem reżim Asada zobowiązany został do zezwalania na pokojowe demonstracje, nawiązania dialogu z opozycją i wpuszczenia na terytorium Syrii zagranicznych mediów. Władze zgodziły się na te warunki, ale nie spełniły żadnej z obietnic - ocenia agencja Reutera.
Czytaj więcej wiadomości z Syrii w Money.pl | |
---|---|
Ćwierć miliona ludzi wyszło na ulice Ponad ćwierć miliona ludzi wyszło na ulice po zakończeniu modłów w 74 miejscach w prowincji Idleb. | |
Zwolnili więźniów. "Nie mieli krwi na rękach" Organizacje praw człowieka i ONZ szacują, że od wybuchu rewolty 15 marca do więzień trafiło kilkadziesiąt tysięcy osób. | |
Naoczni świadkowie: Sytuacja przerażająca We wczorajszym ostrzale sił rządowych w prowincji Hims zabite zostały 34 osoby. |