Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa egzaminu na prawko w prokuraturze

0
Podziel się:

Pan Aleksander Kordus z Łodzi twierdzi, że podczas egzaminu praktycznego na prawo jazdy został niesłusznie oblany.

Sprawa egzaminu na prawko w prokuraturze

Napisał już do Urzędu Marszałkowskiego skargę na decyzję egzaminatora. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach sprawa trafi także do prokuratury. - Udało mi się zaliczyć plac manewrowy. Szczęśliwy wyjechałem na miasto - opowiada Aleksander Kordus. - Podczas jazdy towarzyszył mi mój instruktor. Czułem się pewnie. To było na placu Pokoju. Dojechałem do skrzyżowania. Był tam znak stop. Zatrzymałem się. Byłem przekonany, że wszystko robię tak jak należy. Nie miałem wątpliwości. Egzaminator jednak mnie oblał. Zupełnie nie rozumiałem, dlaczego tak się stało. Nie rozumiał tego także mój instruktor, który brał udział w egzaminie. - Ta decyzja była zupełnie niezgodna z przepisami - podkreśla Mieczysław Karbowańczyk, instruktor pana Aleksandra. - Mój kursant prawidłowo dojechał do skrzyżowania i prawidłowo zatrzymał się przed znakiem stop. Przepis nie podaje, jaka to musi być odległość. Kierowca po prostu ma widzieć co się dzieje na drodze. I w tym przypadku właśnie tak było. Jednak według egzaminatora, mój
kursant zatrzymał się za daleko od znaku stop. Czytaj także: W maju rozpoczną się kontrole placów zabaw Pan Aleksander wraz z instruktorem przygotowali skargę na przebieg egzaminu na prawo jazdy. Łukasz Kucharski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi, widzi to inaczej: - Kursant nie dostosował się do znaku poziomego - linii bezwzględnego zatrzymania oraz znaku stop. Po przeanalizowaniu skargi i materiału filmowego, Urząd Marszałkowski sprawę oddalił - tłumaczy dyrektor WORD. - To my mamy rację. Odwołamy się od tej decyzji - nie ustępuje instruktor Mieczysław Karbowańczyk. - Dlatego w tej sprawie jako pełnomocnik złożę zawiadomienie do prokuratury o poświadczenie nieprawdy. Pan Aleksander zdawał swój egzamin u egzaminatora nad-zorującego. To jeden z najsurowszych pracowników WORD w Łodzi. I jak się już okazuje nie zawsze nieomylny. W lutym pisaliśmy o łodziance. Egzaminator oblał ją za wyprzedzanie na linii ciągłej. Sęk w tym, że linie na drodze były niewidoczne - zasypane śniegiem. Kobieta
złożyła odwołanie i Urząd Marszałkowski przyznał jej rację. Innym razem w arkuszu przebiegu egzaminu praktycznego szef egzaminatorów nie potwierdził wykonania trzech istotnych manewrów, a jednak egzamin zaliczył. Według dyrektora łódzkiego WORD nie ma jednak powodów, żeby go zwolnić z pracy. Co miesiąc do Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi trafia od 20 do 30 skarg na przebieg egzaminu na prawo jazdy. Niespełna co dziesiąta z nich zostaje uznana za zasadną.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)