Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Unia będzie broniła się przed chińskimi butami

0
Podziel się:

Zapowiedź Unii Europejskiej, że za parę tygodni ogłosi zestaw środków mających zahamować import chińskiego obuwia, sprzedawanego na terenie UE po zaniżonych cenach, zaniepokoiła Chiny.

Zapowiedź Unii Europejskiej, że za parę tygodni ogłosi zestaw środków mających zahamować import chińskiego obuwia, sprzedawanego na terenie UE po zaniżonych cenach, zaniepokoiła Chiny. Widać to m.in. po publikacjach w pekińskich mediach.

O tym, że Chińczycy stosują praktyki dumpingowe, unijni inspektorzy przekonali się naocznie, wizytując niedawno chińskie fabryki i punkty dystrybucyjne ich wyrobów w Europie.

Ciągle też trwa spór Brukseli z Pekinem wokół tekstyliów, eksportowanych na obszar unijny po cenach niższych od kosztów produkcji.

Chińczycy twierdzą, że nie mogąc sprostać konkurencji "25" stawia im naciągane zarzuty. To, że Unia ma zamiar bronić swojej zagrożonej branży obuwniczej i tekstylnej, nie bardzo im się podoba.

Tymczasem zaś np. obuwniczy potentaci - Włosi - z niepokojem podliczyli, że tylko w pierwszych pięciu miesiącach tego roku do Italii sprowadzono z Chin o 900 proc. skórzanych butów więcej niż w tym samym okresie ub.r. Dzieje się tak, bo oferta chińska jest wyjątkowo tania.

Chińczycy często psują też prestiżowe włoskie marki, proponując podróbki obuwia, opatrzone logo renomowanych producentów. Są one zdecydowanie tańsze, ale ciągle jeszcze gorsze jakościowo. Można to bez trudu sprawdzić w sklepach - masowo zresztą uczęszczanych także przez cudzoziemców - na pekińskiej Silk Street (nazywanej przez Chińczyków Jedwabnym Rynkiem) lub w rejonie Yabaolu, gdzie handel jest nastawiony głównie - ale nie tylko - na klientelę rosyjską.

Pekin uważa, że obraz "chińskiego zagrożenia", tworzony przez unijny blok, jest bezzasadny. W tym kontekście przywołuje przykład podobno tak samo traktowanej w latach 80. Japonii, której dziś nikt już praktycznie niczego nie wytyka. Wręcz przeciwnie: świat współczuje Japończykom, którzy po krachu w sektorze nieruchomości i bankowości w końcu lat 90. nadal nie mogą się do końca pozbierać.
Tymczasem Unia, będąca pod naciskiem rodzimych wytwórców i ponosząca narastające straty, musi zadbać o swoje interesy. Chiny bowiem nie tylko zalewają Europę dofinansowanymi towarami, ale też skutecznie bronią się przed importem artykułów konsumpcyjnych. W tej sytuacji tegoroczna nadwyżka Chin w wymianie handlowej z zagranicą sięgnie co najmniej 90 mld dolarów. Na dodatek dzieje się tak mimo że Państwo Środka musi kupować coraz więcej - drożejących również dzięki niemu - surowców, by utrzymać gospodarkę w ruchu.

Przystępując w 2001 roku do Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), Pekin automatycznie decydował się na większe otwarcie swego rynku na inwestycje międzynarodowe oraz na swobodę obrotu towarowego. Nie dotrzymuje jednak wszystkich zobowiązań. Na dodatek utrzymuje, że prawdziwym beneficjentem chińskich reform, trwających ponad 25 lat, są firmy obce, zwłaszcza zachodnie.

Obserwatorzy przypuszczają, że obecne unijno-chińskie zatargi są jedynie preludium do następnych dwustronnych starć. Rozwój gospodarczy sprawia bowiem, że silne Chiny zachowują się coraz śmielej i coraz twardziej negocjują z zagranicznymi partnerami.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)