Prezydent Francji Francois Hollande zapowiedział wygraną w wojnie z islamistycznymi ekstremistami w Mali i zaznaczył, że francuskie wojska pozostaną w tym kraju tak długo, jak istnieć będzie zagrożenie.
Wraz z kilkunastoma innymi głowami państw Hollande przybył do Mali na inaugurację nowego prezydenta tego kraju, którym jest Ibrahim Boubacar Keita. W drugiej turze wyborów 11 sierpnia pokonał on swego rywala zdecydowaną większością głosów. Zgodnie z życzeniem Francji, wybory zorganizowano już w kilka miesięcy po sukcesie podjętej w styczniu przy jej głównym udziale ofensywy, która wyparła dżihadystów z kontrolowanego przez nich wcześniej północnego Mali.
_ - Wygraliśmy tę wojnę, wyparliśmy terrorystów, zabezpieczyliśmy północ (kraju) i w końcu zorganizowaliśmy, zorganizowaliście uczciwe wybory, a zwycięzcą jest teraz prezydent Mali _ - powiedział Hollande do tłumu, który zgromadził się na ceremonii inauguracji na stadionie w stolicy Mali, Bamako. - _ Gdyby nie było interwencji, terroryści byliby dzisiaj tu, w Bamako _ - dodał.
Występując potem na konferencji prasowej Hollande obiecał, że siły francuskie będą wspierać armię Mali _ tak długo, jak utrzyma się zagrożenie _.
Podjęta przez Francuzów operacja zbrojna spowodowała wycofanie się islamistów z głównych ośrodków północnego Mali, w tym z Timbuktu i Gao. Jednak zdaniem niektórych analityków, islamiści albo znów powracają na to terytorium, albo w rzeczywistości nigdy go nie opuścili, a ofensywa jedynie ich rozproszyła.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Wybory na Mali. Przegrany uznał porażkę _ Moi bliscy i ja pogratulowaliśmy zwycięstwa panu Keicie, przyszłemu prezydentowi Mali. Niech Bóg pobłogosławi Mali _ - napisał Cisse na Twitterze. | |
Kto stworzy nowy rząd w Mali? W porządkowaniu kraju pomoże Malijczykom 12,5 tys. żołnierzy wojsk pokojowych ONZ. | |
Francja sprowokowała nową wojnę? Tuaregowie, którzy wywołali powstanie i wojnę domową zakończoną zbrojną inwazją Francji przeciwko saharyjskim dżihadystom, stawiają warunki. |