Jeden z siedmiu niedoszłych samobójców, którzy podpalali się w proteście przeciw polityce bułgarskich władz - Dimitar Dimitrov, zapowiedział, że nie weźmie udziału w dzisiejszych wyborach w Bułgarii.
Bułgarzy wybierają w przedterminowym głosowaniu 240 deputowanych do parlamentu. Został on rozwiązany w lutym w wyniku masowych protestów społecznych przeciw polityce władz.
Dimitrov uzasadnił swój bojkot wyborów do parlamentu tym, że kandydaci, którzy startują do parlamentu nie budzą jego zaufania. - _ Nie ma na kogo głosować _ - powiedział dziennikarzom.
Przed sofijskimi lokalami wyborczymi panuje jednak od rana spory ruch. Głosuje zarówno starsze, jak i młodsze pokolenie Bułgarów. Ich zdaniem, należy głosować, bo tak działa demokracja, a poza tym, jeśli nie pójdą do wyborów to zwycięży mafia i oligarchowie.
Prognozy przedwyborcze wskazują, że frekwencja może przekroczyć nieznacznie 50 procent.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Jest trzydziestu kandydatów na jedno miejsce Dziś rano rozpoczęły się przedterminowe wybory parlamentarne, rozpisane po lutowej dymisji centroprawicowego gabinetu premiera Bojko Borysowa. | |
Są już skutki dymisji rządu. Nie tylko kryzys W Bułgarii ruszyła kampania przed wyznaczonymi na 12 maja przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi. | |
Nie będzie premierem, niezależnie od wyników - _ Zwróciłem mandat utworzenia nowego rządu, który przekazał mi prezydent. Sytuacja w kraju wymaga przedterminowych wyborów _ - oświadczył przywódca socjalistów Sergej Staniszew. |