Egipski prom z 1400 osobami na pokładzie zatonął w nocy z czwartku na piątek na Morzu Czerwonym - poinformował dyrektor egipskiego urzędu morskiego, Mahfuz Taha Marzuk. Część pasażerów prawdopodobnie przeżyła.
Według ostatnich danych, na pokładzie promu "Salaam 98" znajdowało się około 1300 pasażerów i 100 członków załogi. Wśród płynących większość stanowili Egipcjanie, Saudyjczycy i Sudańczycy.
Do zatonięcia - z nadal niewyjaśnionych przyczyn - doszło na wodach egipskich na wysokości Hurghady. Prom, płynący z Duby w Arabii Saudyjskiej do egipskiego portu Safadża (Safaga) zniknął w nocy z radarów służb morskich. Nie dotarł do Safadży, gdzie powinien był pojawić się nad ranem w piątek.
Duba i Safadża leżą w odległości około stu kilometrów na przeciwległych brzegach w północnej części Morza Czerwonego.
Egipskie i saudyjskie służby ratownicze prowadzą poszukiwania na morzu i z powietrza. Z pierwszych doniesień agencyjnych wynika, że u wybrzeży Egiptu zauważono ludzkie ciała - jeden ze śmigłowców miał też widzieć szalupę z trzema żywymi osobami. Nadal brak jednak jakichkolwiek danych na temat osób, które mogły przeżyć.
W nocy z czwartku na piątek u wybrzeży saudyjskich Morza Czerwonego panowały trudne warunki atmosferyczne - padał deszcz i wiał silny wiatr.
W październiku zeszłego roku zatonęła na tym akwenie, po zderzeniu ze statkiem cypryjskim, siostrzana jednostka "Salaam 98" - "Salaam 95". Niemal wszystkich ludzi wówczas uratowano - zginęły tylko dwie osoby a 40 zostało rannych, przede wszystkim z powodu paniki.
Prom "Salaam 98" pływał przez 25 lat i zdaniem armatora był w doskonałym stanie.
